poniedziałek, 10 czerwca 2019

Szesnasty

Hiszpania, Ondarroa, 05.04.2019 r.

 Przed poniedziałkowym, domowym meczem z West Ham United Kepa postanowił zabrać nas do Ondarroi. Stwierdził, że Anastasia musi w końcu poznać nasze rodzinne miasto. Zgodziłam się z nim, co poskutkowało tym, że aktualnie spacerowaliśmy urokliwymi uliczkami, z którymi wiązało się mnóstwo przepięknych wspomnień. Nasza córeczka podskakiwała przed nami podziwiając widoki, a my z uśmiechem, trzymając się za ręce cieszyliśmy się spokojem. Postanowiliśmy, że dziś wieczorem powiemy małej, że będzie miała siostrzyczkę.
O, czym myślisz? – spytałam w pewnym momencie.
O tym, jak skończyła się nasza ostatnia wyprawa do rodzinnego miasta – wyszczerzył się i poruszył sugestywnie brwiami. Trzepnęłam go w ramię posyłając mu oburzone spojrzenie. – No co? – Zrobił niewinną minę.
Tylko jedno ci w głowie – powiedziałam i zatrzymałam się na moim ukochanym Puente Viejo.
Jedna – poprawił mnie automatycznie. – A w zasadzie trzy – Dodał po chwili, a ja parsknęłam śmiechem. Anastasia spojrzała na nas zaciekawiona, ale nic nie powiedziała. Zamiast tego przybiegła do nas, a Kepa wziął ją na ręce. – Podobają ci się widoki? – Zapytał. Mała energicznie pokiwała główką, co Kepa przyjął z aprobatą. – W dwa dni nie zdążymy ci wszystkiego pokazać, ale…
Mamy na to całe życie – szepnęłam ściskając delikatnie jego dłoń. W odpowiedzi posłał mi promienny uśmiech, który momentalnie odwzajemniłam. Takie chwile jak ta mogłyby trwać wiecznie…

 Zatrzymaliśmy się w domu rodzinnym Kepy. Anastasia bawiła się z dziadkami oraz z siostrą Kepy, którą w końcu oficjalnie poznała. Zyskała ciocię i z miejsca ją polubiła. Cieszyłam się tym, jak szybko przystosowała się do nowego otoczenia, do nowych ludzi. Bałam się, że będzie nieufna, ale stało się zupełnie inaczej. Wiedziałam, że tęskni za Diego, ale to normalna postać rzeczy. Obiecałam jej, że wkrótce się z nim skontaktuję, aby zapytać, czy nie chciałby się z nią spotkać. Wyszłam do ogrodu szczelnie oplatając się za dużym swetrem. Poczułam, jak Kepa kładzie brodę na moim ramieniu i dłonie na brzuszku.
Anastasia powinna się ucieszyć z siostrzyczki, prawda?
Taką mam nadzieję – odparłam. – Ja zawsze chciałam mieć siostrę.
Ja brata, ale nie narzekam i nie wybrzydzam – stwierdził śmiejąc się głośno. – Oczywiście żartowałem! Nie zamieniłbym mojej uroczej młodszej siostrzyczki na nikogo innego.
Widocznie było ci pisane, abyś był otoczony wianuszkiem kobiet – parsknęłam, a on żartobliwie trącił mnie w nos, uprzednio odwracając mnie tak, abym mogła patrzeć w jego oczy. – Kocham cię – Wyszeptałam wtulając się w niego najmocniej jak potrafiłam.
Ja ciebie też kocham – oznajmił odwzajemniając uścisk. – Idziemy powiedzieć małej, że za parę miesięcy będzie miała w domu konkurencję?
Kepa!

 – Kochanie… – zaczęłam, kiedy przekroczyliśmy próg tymczasowego królestwa naszej pociechy. Spojrzała na nas zaciekawiona i odłożyła na bok zabawki.
Chcecie mi powiedzieć, kogo mama ma w brzuszku? – spytała.
Tak – potwierdził Kepa sadzając ją sobie na kolanach. – Kogo byś chciała? Pamiętaj, wybierz mądrze!
Anastasia zabawnie przekrzywiła główkę i przez dłuższą chwilę milczała.
Chyba siostrzyczkę – odparła po głębokim zastanowieniu.
Na pewno? – dopytał Kepa łaskocząc ją, co zaowocowało jej głośnymi piskami.
Tak!
Twoje życzenie jest dla nas rozkazem, księżniczko! – pstryknął ją w nos.
Czyli… Będę miała siostrzyczkę?
Zgadza się – potwierdziłam, a ona uśmiechnęła się szeroko. – Jestem przekonana, że będziecie najbardziej zgranym rodzeństwem na świecie.
A tatuś zwariuje z trzema dziewczynami – zachichotała, a ja parsknęłam głośnym śmiechem. Hiszpan posłał nam oburzone spojrzenia, po czym na przemian zaczął nas łaskotać. Było nam tak beztrosko. Było nam tak rodzinnie…

Hiszpania, Ondarroa, 06.04.2019 r.

 Całą sobotę spędziliśmy zwiedzając i pokazując Anastasii nasze ulubione miejsca. Dziadkowie raczyli ją ciekawymi opowieściami, a ona słuchała ich w skupieniu. Była małym, ale mądrym dzieckiem, które wchłaniało każdą nową informację jak gąbka. Byłam dumna, że z pomocą moich rodziców oraz Diego udało mi się ją wychować na tak rezolutną dziewczynkę. Wieczorem Kepa zabrał mnie na romantyczny spacer w miejsce naszej pierwszej randki oraz pierwszego pocałunku. Playa Saturrarán. Byliśmy sami, za co skrycie dziękowałam. Potrzebowałam takich chwil wyciszenia w jego towarzystwie. Zastanawiałam się, jak mogłam normalnie funkcjonować podczas naszej czteroletniej rozłąki. Byłam szczęśliwa, byłam kochana, miałam Anastasię i Diego, ale ciągle brakowało mi kogoś oraz czegoś. Kepy oraz prawdziwej miłości, którą mógł dać mi tylko on. Byliśmy stworzeni dla siebie i dla siebie istnieliśmy. Był moim księciem z Ondarroi, był spełnieniem moich dziecięcych marzeń, po prostu był…
Od naszej pierwszej randki minęło tyle lat, a ja nadal pamiętam, jakby to było wczoraj – powiedział siadając na piasku. Poszłam za jego przykładem i położyłam głowę na jego ramieniu.
Muszę przyznać, że się postarałeś – zaśmiałam się na samo wspomnienie jego nerwowych ruchów oraz drżących rąk. – A legenda, którą mi wtedy opowiedziałeś zwaliła mnie z nóg!
Historia o Saturnie i Aranie jest niezwykle romantyczna! – powiedział poważnie. – Aran czekał na Saturna, a kiedy ten się nie pojawiał przeklął morze i poprosił, aby zabrało go do miłości swojego życia…
A później na jego miejscu pojawiły się dwie duże skały, jedna Aran, druga Saturn… Pamiętam, zaimponowałeś mi wtedy – oznajmiłam.
Bo już w tamtej chwili wiedziałem, że ty jesteś miłością mojego życia. Od tamtej chwili chciałem być z tobą, chciałem zostać twoim mężem, ojcem twoich dzieci, chciałem się z tobą zestarzeć… Wiem, że błądziliśmy. Wiem, że popełniłem cholerne błędy, ale nasza miłość zwyciężyła. Mam to czego chciałem. Mam ciebie. Mam Anastasię. Mam malutką kruszynkę, która żyje w tobie. Mam rodzinę, swoją własną rodzinę, o której zawsze marzyłem. O której marzyliśmy wspólnie… Adriana… – zaczął poważnie, a ja przełknęłam ślinę. – Kochałem cię. Kocham cię. I zawsze będę cię kochał. Myślałem, że Andrea jest w stanie mi ciebie zastąpić, ale to bzdura. Żyłem iluzją i nadzieją, że kiedyś pokocham ją tak jak ciebie, ale to niemożliwe. To ty skradłaś moje serce. Ty, blondynka o najpiękniejszej barwie oczu na świecie. Idealnie do mnie pasująca. Adriana, kochanie… Chcę ciebie w moim życiu. Chcę ciebie w moim życiu już na zawsze, dlatego… – Mówił dalej klękając przede mną na złocistym piasku. Wstrzymałam oddech. Wyciągnął z kieszeni bluzy ozdobne pudełko i otworzył je. – Zostaniesz moją żoną? – Zapytał, a moim ciałem wstrząsnął szloch.
Ta… Tak – wyjąkałam, a Kepa włożył mi na palec pierścionek zaręczynowy. TEN pierścionek zaręczynowy. Spojrzałam na niego zdziwiona, a on ukrył swoją speszoną twarz w zagłębieniu mojej szyi. – Kepa… – Wyszeptałam, kiedy zobaczyłam grawer na wewnętrznej stronie pierścionka. Te quiero mucho, Adriana. Eres perfecta exactamente como eres. Kocham cię bardzo mocno, Adriana. Jesteś idealna taka, jaka jesteś. – To naprawdę ten sam…
Tak – odparł lekko drżącym głosem. – Kupiłem go wtedy, bo widziałem, jak bardzo ci się spodobał. Zamówiłem grawer… Mam go przy sobie od prawie sześciu lat. Mam go, bo ty zawsze byłaś w moim sercu…
Kocham cię, przystojny Hiszpanie z Ondarroi – powiedziałam i mocno go pocałowałam. – Kocham cię ponad wszystko.


***

Witam!

Romantyczny ten Kepa, prawda? ^^ 



Eden, dziękuję Ci za te wszystkie piękne lata! <3 Będzie mi Cię brakować, ale oddaję Cię w najlepsze ręce <3 ^^

https://amantes-en-londres.blogspot.com/ - zapraszam na prolog mojej nowej historii o Kepie, jeśli jeszcze nie macie go dość :) (Ja nie mam :D

Pozdrawiam ;*