niedziela, 12 maja 2019

Piętnasty

Londyn, 03.04.2019 r.

 – Kepa, czy to na pewno dobry pomysł? – spytałam po raz kolejny nerwowo bawiąc się swoimi dłońmi.
Kochanie, już ci mówiłem, że wszystko będzie dobrze – zapewnił mnie, po czym pocałował mnie w nos. – Anastasia chodzi podekscytowana od kilku dni, nie możesz się teraz wycofać – Zaśmiał się, a ja posłałam mu groźne spojrzenie.
Nie martwię się o nią, tylko o to, jak zareagują twoi koledzy z klubu…
Przecież cię lubią!
Kepa! Poznałam ich, gdy byłam żoną Diego! Przecież oni jeszcze nie mają pojęcia o tym, kim dla ciebie jestem, nie wiedzą o małej i o… – zaczęłam, ale przerwał mi wbijając się w moje usta. Jęknęłam zaskoczona, ale oddałam pieszczotę ze sporym zaangażowaniem.
Wybacz, musiałem cię uciszyć – uśmiechnął się jak ostatni dureń i założył mi kosmyk włosów za ucho. – Dziś się dowiedzą. O tobie, o Anastasii, i o naszej małej kruszynce. Odpręż się, odetchnij głęboko i uspokój się. Będę przy tobie.
Ale na meczu…
Myszko, będą tam też inne partnerki piłkarzy, nie będziesz sama. Obiecuję ci, że dasz radę i to przeżyjesz – pogłaskał mnie po policzku, a ja posłałam mu lekki uśmiech.
Jestem gotowa! – krzyknęła Anastasia i wbiegła do salonu ubrana w koszulkę Kepy z napisem Papi na plecach.
Pięknie wyglądasz – pochwalił ją. Dostrzegłam łzy wzruszenia w jego oczach, co udzieliło się również mi. Wiedziałam, że ten widok był spełnieniem jego najskrytszych marzeń. Wiele razy odbyliśmy taką rozmowę w przeszłości… – Ruszamy? – Spytał. Mruknęłam coś pod nosem, a Anastasia z zachwytem pokiwała głową wprawiając w ruch warkocze, które uroczo podskakiwały.
Tak! – oznajmiła i pierwsza pobiegła do drzwi.
Jak Boga kocham… Wdała się w ciebie!
Oj tam, oj tam – Kepa westchnął i zamknął za nami drzwi. Splótł nasze dłonie dodając mi przy tym otuchy.

Londyn, Stamford Bridge, 03.04.2019 r.

 Siedząc z Anastasią na kolanach nerwowo rozglądałam się na boki. Loża VIP nie była jeszcze do końca wypełniona. Mała z zafascynowaniem wpatrywała się w murawę, na której piłkarze rozgrzewali się przed rozpoczęciem spotkania. W pewnym momencie mój wzrok padł na kobietę zmierzającą w moją stronę z trzema synkami.
Cześć! – przywitała się ze mną uśmiechem. – Adriana, dobrze pamiętam? – Spytała.
Tak – odparłam odwzajemniając uśmiech. – Natacha, prawda?
We własnej osobie – zaśmiała się. – Gdzie zgubiłaś męża? – Dopytała obserwując Anastasię.
Ja… Cóż… Diego nie jest już moim mężem – wyjaśniłam spuszczając wzrok.
Och, wybacz! Nie chciałam być wścibska! – powiedziała szybko.
Nic się nie stało – zapewniłam ją. – To dość długa historia…
Mamusiu mogę się pobawić? – drgnęłam, kiedy usłyszałam głos córki. Wskazywała paluszkiem na trzech chłopców, z którymi przyszła Natacha.
Oczywiście – odparłam, a ona zeskoczyła z moich kolan. Natacha napotkała napis na jej koszulce i ze zdziwieniem zmarszczyła brwi. – Anastasia jest córką Kepy – Wyjaśniłam.
Ja, och… – zaczęła, ale zamilkła nie wiedząc co powiedzieć. – Adriana wiem, że spotykamy się trzeci raz w życiu, ale zapewniam na przyszłość, jeśli będziesz potrzebowała pogadać to możesz na mnie liczyć – Oznajmiła, a mi kamień spadł z serca.
Dziękuję, to wiele dla mnie znaczy – powiedziałam szczerze. – Cóż… Nasza historia sięga naszego rodzinnego miasta… Nie będę cię teraz zanudzać, ale rozwiodłam się z Diego. I jestem w ciąży – Dodałam wskazując na swój zaokrąglony brzuch.
Gratuluję! – wyznała szczerze pani Hazard. – Kepa? – Poruszyła brwiami, a ja mimowolnie parsknęłam śmiechem.
Kepa – potwierdziłam. Natacha uśmiechnęła się, po czym zawołała do siebie synków. Anastasia przybiegła razem z nimi. Po chwili loża zaczęła wypełniać się partnerkami oraz dziećmi piłkarzy. Kulturalnie przywitałam się ze wszystkimi, na co uprzejmie kiwały głowami. Żona Edena posłała mi pokrzepiające spojrzenie. Żadna z nich nie dopytywała o koszulkę mojej córki, za co skrycie dziękowałam. Nie byłam gotowa, by naraz opowiedzieć wszystkim, o co chodzi. Musiałam mieć u swojego boku Kepę. Z rozmyśleń wyrwało mnie szturchnięcie. Spojrzałam na córkę, a ona wskazała na murawę. Piłkarze właśnie wyszli z tunelu trzymając za ręce dzieci.
Też chcę kiedyś wyjść tak z tatusiem za ręce – oznajmiła Anastasia, a ja pocałowałam ją w główkę. Pora zacząć mecz!

 Mecz z Brighton zakończył się zwycięstwem Chelsea. Bramki strzelili Olivier Giroud, Eden, a także Ruben Loftus-Cheek. Kepa zachował czyste konto, z czego niezmiernie się cieszyłam. Za śladem innych dziewczyn ruszyłam się z miejsca i złapałam małą za ręce. Była podekscytowana tym, co działo się wokół niej. Jej uśmiech oraz błyszczące oczy były dla mnie największą nagrodą. Gdy znalazłyśmy się na murawie Anastasia szybko pobiegła do Kepy i rzuciła mu się w ramiona. Ukradkiem otarłam łzę spływającą po moim policzku i podeszłam do nich.
Gratuluję, kochanie – powiedziałam i lekko pocałowałam go w policzek.
Starałem się – wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu, po czym puścił Anastasię, która zaczęła biegać po murawie z innymi dzieciakami. – Powiedziałem kolegom z drużyny o tym, że mam córkę i że niedługo po raz kolejny zostanę tatą – Wyjaśnił, a ja pokiwałam głową. – Nie jesteś zła?
Oczywiście, że nie! Sama wyznałam prawdę żonie Edena, ale nie starczyło mi odwagi, by powiedzieć innym… – mruknęłam.
Na wszystko przyjdzie czas – stwierdził i chwycił mnie za rękę. Podeszliśmy do Anastasii, która była zajęta rozmową z Davidem Luizem.
Masz fajne włosy – oznajmiła rezolutnie, a ten specjalnie się schylił, by mogła je poczochrać. Zaśmiałam się głośno zwracając tym samym na siebie uwagę. Brazylijczyk mrugnął do mnie i połaskotał małą.
Cieszę się, że ci się podobają! Jestem twoim nowym wujciem, odpowiada ci to?
Fajowo! – krzyknęła, a David wziął ją na barana. Kepa objął mnie w tali całując w skroń. Ufnie się w niego wtuliłam nie przejmując się spojrzeniami innych. Liczył się tylko on oraz nasze dzieci. I nasze wspólne życie…

Londyn, 04.04.2019 r.

 Bębniłam palcami o szklany stolik nerwowo przebierając nogami. Czekałam w poczekalni na Kepę. Wokół mnie kręciło się mnóstwo ludzi, lekarzy oraz pacjentów.
Z nudów zaczęłam przeglądać ulotki oraz magazyny dotyczące ciąży. Westchnęłam z ulgą, kiedy zobaczyłam zmierzającego w moim kierunku Hiszpana. Posłał mi zmęczony uśmiech i pocałował w czoło.
Już jestem! – wyspał opadając na krzesło obok mnie.
Widzę – zaśmiałam się. – I czuję – Dodałam po chwili ostentacyjnie marszcząc nos.
Nie zdążyłam wziąć prysznicu po treningu, bo spieszyłem się na badanie! – jęknął.
Parsknęłam cicho. Po krótkiej chwili lekarka zaprosiła nas do gabinetu. Przejrzała wyniki moich badań i kazała usiąść na kozetce. Wygodnie umościłam się na miejscu i zaczęłam wpatrywać się w monitor. Kepa chwycił mnie za rękę, a drugą otarł spływającą po policzku łzę. I wtedy dotarło do mnie, że po raz pierwszy będzie ze mną w tej chwili… Wzruszona pociągnęłam nosem obserwując lekarkę, która rozpoczęła badanie ultrasonograficzne.
Maleństwo rozwija się prawidłowo – oznajmiła po krótkiej chwili. – Chcecie poznać płeć? – Zapytała, a my synchronicznie pokiwaliśmy głowami. – To dziewczynka – Powiedziała. Wzruszenie odebrało mi mowę. Stojący obok mnie Hiszpan zalał się łzami.
Z zafascynowaniem oraz z błyszczącymi oczami wpatrywał się w tę kruszynkę, która wykonywała pojedyncze ruchy. Nie było go ze mną, gdy nosiłam pod sercem Anastasię, wtedy przegapił wszystko, ale teraz… Teraz był ze mną, cieszył się ze mną i płakał ze mną. Lekarka zostawiła nas samych, uprzednio przyciskając jeden z guzików. Zostaliśmy sami, pogrążeni w ciszy, którą wypełniał dźwięk bicia malutkiego serduszka naszej córeczki…


***

Witam! 

I druga córa! :D

Wiecie, kto zajął dziś trzecie miejsce w swoim pierwszym sezonie w Premier League? :D


I wiecie, kto wywalczył awans do Ligi Mistrzów? <33  ^^ 


I wiecie, kto zagra w finale Ligi Europy? <3 


Camille, czekają nas niesamowite emocje! :D 

Pozdrawiam ;*