–
Mamusiu, ale na pewno nie możemy wyjechać po tatusia na lotnisku? –
spytała Anastasia mrugając oczami, aby odgonić łzy. Spuściła
główkę i wbiła wzrok w swoje kolorowe trampki z motywem Myszki
Miki.
–
Kochanie, już ci mówiłam, że razem z
drużyną udają się autokarem pod siedzibę klubu – oznajmiłam
kucając przed nią. Podniosłam jej podbródek do góry, a ona
zacisnęła usta. – Żabko, nie płacz – Przytuliłam ją do
siebie. – Jeśli tak ci na tym zależy to możemy go odebrać spod
stadionu, dobrze? – Zadałam retoryczne pytanie. Anastasia
momentalnie się rozpromieniła wyswobadzając się z mojego uścisku.
Szybko pobiegła do swojego pokoju i wróciła po kilku
sekundach z kartką niebieskiego papieru w ręce.
–
To rysunek dla taty! – powiedziała
dumnie i machnęła mi nim przed nosem. Zdążyłam jedynie zauważyć
jego podobiznę oraz kształt czegoś, co zapewne było zdobytym
pucharem. Pogłaskałam ją po głowie czochrając jej włoski.
–
Na pewno mu się spodoba – stwierdziłam
z pełnym przekonaniem udając się do kuchni, by przygotować
śniadanie.
–
Gdzie ty idziesz, mamuś? Jedźmy już,
bo nie zdążymy!
–
Skarbie, samolot tatusia ląduje za dwie
godziny, mamy jeszcze czas – uspokoiłam ją wyciągając z szafki
jej ulubione czekoladowe płatki. Kulinarne gusta oczywiście również
musiała odziedziczyć po Kepie. Anastasia z markotną miną wdrapała
się na krzesło i w milczeniu obserwowała jak podgrzewam
mleko. – No już, rozchmurz się – Powiedziałam stawiając na
stole miskę z księżniczkami Disneya. Sama usiadłam obok i w
mgnieniu oka pochłonęłam tosty z malinowym dżemem. Oblizałam
usta rozkoszując się tym doznaniem. Spojrzałam porozumiewawczo na
córkę, a ona domyślając się o co chodzi chwyciła w dłonie
kubek z ciepłym kakao. Wypiłyśmy je niemal równocześnie przez
różowe rurki.
–
Wygrałam! – Anastasia zeskoczyła z
krzesła i udała się w kierunku drzwi.
–
Zęby! – krzyknęłam i podeszłam do
niej, aby wytrzeć z jej twarzy czekoladowe wąsy. Kiwnęła główką
i odmaszerowała do łazienki. Kiedy i ja również się wyszykowałam
uległam jej namowom i wyszłyśmy z mieszkania. Zapięłam ją w
foteliku i odpaliłam swoje srebrne Audi włączając się do
ulicznego ruchu. Korki o tej godzinie nie były nowością w
Londynie. Uruchomiłam radio i zaczęłam nucić pod nosem jedną z
piosenek. Anastasia poszła w moje ślady i w takiej atmosferze
dotarłyśmy pod siedzibę Chelsea. Spojrzałam na zegarek i
westchnęłam głośno. – Idziemy się przejść, mamy jeszcze
czas! – Zarządziłam. Córka przystała na ten plan i chwyciła
mnie za rękę. Spacerując wokół okolicy czekałyśmy na Kepę.
–
Tatuś! – krzyknęła podekscytowana Anastasia, gdy spostrzegła
wychodzącego z autokaru Kepę. Pobiegła do niego trzymając w
ręku narysowany dzień wcześniej rysunek. Z szerokim uśmiechem
obserwowałam jak tonie w jego niedźwiedzim uścisku. Przywitałam
się z innymi piłkarzami oraz sztabem trenerskim i podeszłam do
dwóch najważniejszych osób w moim życiu. – To dla ciebie! –
Anastasia wręczyła Kepie niebieską kartkę. Obejrzał ją ze
wzruszeniem.
–
Dziękuję, jest przepiękna – oznajmił
i pocałował ją w czoło. – Na pewno zajmie szczególne miejsce
na lodówce – Zapewnił ją. Rozpromieniła się jeszcze bardziej
i odmaszerowała, by przywitać się ze swoimi wujkami.
–
Jeszcze raz bardzo ci gratuluję –
szepnęłam i przytuliłam się do niego z całych sił. – Będę
nieobiektywna, ale według mnie byłeś najlepszy – Oznajmiłam
całując go w usta. Odwzajemnił pieszczotę z zaangażowaniem.
–
Miałem dla kogo się starać – odparł
dumnie. – Dobrze się czujesz? – Zapytał z troską.
–
Nawet nie wiesz jak bardzo –
odpowiedziałam.
–
Mamusia je za trzech! – do rozmowy
włączyła się Anastasia, która przybiegła do nas po zabawach z
Davidem. – Zjadła prawie wszystkie zapasy!
Posłałam
córce oburzone spojrzenie, a Kepa parsknął głośnym śmiechem.
–
Tak mi się wydawało, że brzuszek ci
urósł – powiedział. Położyłam dłonie na biodrach gromiąc go
wzrokiem.
–
Jestem w ciąży! To normalne, że rośnie
mi brzuch!
–
Oczywiście, oczywiście – mruknął
Kepa zmierzając w stronę zaparkowanego samochodu. Posadził małą
w foteliku, włożył walizkę do bagażnika i spojrzał na mnie
wyczekująco. – Wskakuj, poprowadzę – Zaoferował.
–
Mam pozwolić ci na prowadzenie mojego
cacka? – spytałam powątpiewająco. – Nie zrobisz mu krzywdy?
–
Adriana!
Po
powrocie do mieszkania Anastasia powędrowała do swojego pokoju, aby
spakować rzeczy potrzebne jej na nocowanie u Diego. W trakcie jazdy
poinformowałam Kepę o tym zdarzeniu, ale nie miał nic przeciwko.
Cieszył się tym, że pomimo rozwodu utrzymujemy kontakt ze względu
na małą. Doskonale wiedział ile znaczą dla niej te spotkania i
nie miał zamiaru ich utrudniać. Hiszpan, tak jak obiecał powiesił
obrazek na środku lodówki i wpatrywał się w niego z rozbawieniem.
–
Muszę przyznać, że jestem całkiem
przystojny – oznajmił. Zaśmiałam się głośno, ale widząc jego
minę natychmiast spoważniałam. – A może nie?
–
Na żywo jesteś przystojniejszy –
zapewniłam go i zabrałam się za przygotowanie obiadu. Kepa cmoknął
mnie w policzek i udał się do Anastasii, aby pomóc jej w tym małym
pakowaniu. Kochałam nasze wspólne momenty i nie zamieniłabym ich
za nic w świecie. Byliśmy rodziną, stworzyliśmy rodzinę, o
jakiej zawsze marzyliśmy. Byliśmy ja i on, byliśmy my i nasze
dzieci. Było tak jak powinno być. Wysłałam Diego wiadomość, że
Anastasia zrobiła sobie dzień wolny od przedszkola, żeby na darmo
nie jechał pod jego budynek. Zastanawiałam się, czy mam ją
odwieźć, czy sam po nią przyjedzie. Jeśli mam być szczera nie
wiedziałam, która opcja byłaby najrozsądniejsza. Diego odpisał,
że jeśli to nie problem zjawi się pod naszym mieszkaniem za jakąś
godzinę. Szybko napisałam, że się zgadzam i zawołałam zajętą
zabawami dwójkę na obiad. Nim się spostrzegłam stałam już przed
apartamentowcem czekając na byłego męża. Kepa został w środku
woląc uniknąć napiętej atmosfery. Anastasia podskakiwała w
miejscu zniecierpliwiona, a kiedy spostrzegła zbliżający się
samochód Diego pisnęła szczęśliwa. Zaśmiałam się cicho
głaszcząc jej włoski.
–
Cześć – przywitał się z nami Diego.
– Gotowa? – Spytał Anastasię. Pokiwała twierdząco głową i
wpakowała się do fotelika. – Poczekasz jeszcze chwilkę?
–
Tak – odparła i wyciągnęła z
plecaka książeczkę, żeby się czymś zająć.
Diego
spojrzał na mnie i przekazał mi, abyśmy oddalili się na chwilę
od samochodu. Odeszłam z nim kawałek patrząc na niego niepewnie.
–
Chciałem się z tobą pożegnać i
szczerze mówiąc nie mam pojęcia jak to zrobić – zaśmiał się
nerwowo. Przyznałam mu rację odpowiadając mu tym samym.
–
Chyba ci tego nie ułatwię –
mruknęłam. – To tylko pół roku, jestem pewna, że czas szybko
zleci.
–
Nie jestem przekonany, czy po tym czasie
wrócę do Londynu… Muszę uporządkować pewne sprawy, życie…
–
Rozumiem – powiedziałam. – Ale
będziemy w kontakcie! Anastasia nie da od siebie odpocząć –
Stwierdziłam.
–
To dobrze – odetchnął z ulgą.
–
Zawsze będziesz dla niej ważny… Dla
mnie po części też – wyznałam. – Diego, wiem, że żadne
słowa tego nie oddadzą, ale życzę ci jak najlepiej. Mam nadzieję,
że pewnego dnia znajdziesz na swojej drodze kobietę, która pokocha
cię tak, jak na to zasługujesz. Jesteś dobrym człowiekiem,
rodzina jest dla ciebie najważniejsza… Naprawdę życzę ci
szczęścia – Oznajmiłam próbując odgonić gromadzące się łzy.
–
Hej, nie płacz… – szepnął. – Ja
też mam nadzieję na jakieś pozytywne wydarzenia. Dziękuję ci,
Adriana i ja tobie… Wam również życzę wszystkiego, co
najlepsze. I oczywiście życzę szczęśliwego rozwiązania!
–
Dziękuję – zaśmiałam się ocierając
łzę. Diego spojrzał na mnie pytająco, a kiedy twierdząco
kiwnęłam głową niezdarnie mnie objął. – Powodzenia, Diego!
–
Do zobaczenia, Adriana – odpowiedział
z uśmiechem i ruszył w kierunku samochodu, w którym czekała
na niego zniecierpliwiona Anastasia. Pomachałam im i wróciłam do
mieszkania. Kepa widząc mój stan nic nie mówił tylko czule mnie
objął. Zatonęłam w jego bezpiecznych ramionach pozwalając sobie
na upust emocji. Płakałam cicho, a on uspokajająco głaskał mnie
po włosach. Nic nie mówił. Po prostu wiedział. I był przy mnie…
Wieczorem,
kiedy leżeliśmy w łóżku postanowiłam poruszyć z Kepą pewną
ważną kwestię.
–
Wiesz… – zaczęłam muskając dłonią
jego umięśniony tors. – Anastasia ma swoją propozycję na imię
dla siostrzyczki – Powiedziałam.
–
Ach, tak? Jaką? – zaciekawił się.
–
Aurora – oznajmiłam obserwując jego
reakcję. Zmarszczył brwi, a później cicho parsknął śmiechem.
–
Naprawdę? Chce, żeby jej siostrzyczka
również miała królewskie imię? – zapytał.
–
W rzeczy samej! Odpowiada ci?
–
Szczerze to… Pomyślałem sobie, jeśli
to oczywiście nie problem… Czy tym razem ja mógłbym wybrać
imię... – powiedział nieskładnie. Spojrzałam na niego i
zdziwiłam się widząc niepewną minę.
–
Kepa, nie wracajmy do przeszłości,
dobrze? Oczywiście, że możesz wybrać imię dla naszej drugiej
córki. Anastasia na pewno nie będzie miała ci tego za złe! A…
Myślałeś już nad jakimś?
–
Layla – wyznał. Uśmiechnęłam się
szeroko. – Podoba ci się?
–
Jest cudne! Jak na to wpadłeś?
–
Ja… Och… Po prostu szukałem i
natrafiłem na znaczenie. Layla oznacza urodzoną w nocy i… No
skoro została poczęta w Sylwestra…
Zaniosłam
się głośnym śmiechem. Kepa popatrzył na mnie oburzony.
–
Jesteś niemożliwy – przyznałam. –
Obiecaj, że gdy dorośnie nie poczęstujesz jej tą historią!
–
Dlaczego? Przecież jest świetna!
–
Tak, dla nas – uściśliłam. – Layla
Arrizabalaga.
–
Layla Martinez - Arrizabalaga –
poprawił mnie. Kiwnęłam jedynie głową, bo wzruszenie odebrało
mi mowę. Wtuliłam się w niego najmocniej jak potrafiłam.
Odwzajemnił uścisk czule gładząc brzuszek. Zasnęłam wdychając
zapach Kepy. Zapach domu.
***
Witam!
Ależ się tutaj zrobiło słodko i rodzinnie... ;)
Po zakończeniu tej historii planuję zacząć kolejną, więc jeśli byłybyście zainteresowane to zapraszam do zapoznania się z bohaterami :) Tym razem nie Kepa, ale wciąż Chelsea ^^ :D
Pozdrawiam ;*
Layla i Aurora. Jeśli mam być szczera, to w obydwu imionach jestem kompletnie zakochana. Gdybym sama miała zdecydować, które wybrać, to wybrałabym Laylę, ale tylko ze względu na brak "r", z którym od zawsze mam problem xd
OdpowiedzUsuńDobra, ale może wrócę do opowiadania. Ten rozdział, tak samo jak poprzednie był po prostu przeuroczy. Adriana i Kepa naprawdę odnaleźli prawdziwe szczęście. Są uroczą rodziną, a Anastasia to świetna dziewczynka. Widać, że doskonale odnalazła się w nowej sytuacji. Już nie może się doczekać narodzin siostrzyczki. Uwielbia też tatę. Przyznam, że na początku opowiadania trochę się o to obawiałam. Bo jednak przez całe życie mała myślała, że to Diego jest jej tatą.
No właśnie, jeśli chodzi o Diego to cieszę się, że Adriana nie utrudnia mu kontaktów z Nastią. Mimo wszystko mają za sobą kilka wspaniałych lat życia. Głupio byłoby to zupełnie stracić.
Cóż, nie będę kłamać, ale już nie mogę się doczekać kolejnej historii. Uwielbiam je po prostu.
Violin
Kepa stał się prawdziwym Super Bohaterem dla swojej córeczki :) Początki były trudne, ale sądzę że przeszedłby przez to jeszcze z tysiąc, tfu! Z milion razy, aby dość do tego cudownego momentu :) Anastasia stała się jego najwierniejszą fanką ^^ A obrazek na pewno był więcej wart niż cała wygrana :D Dodajmy do tego, że jest tatusiowym szpiegiem i oczywiście musiała przekazać, że mamusia wyjadła ich wszystkie zapasy :D Wykapana córeczka tatusia, nie ma co!
OdpowiedzUsuńTeż mam nadzieję, że Diego znajdzie swoje szczęście :)Zasługuje na to jak mało kto! Myślę, że jakikolwiek wyjazd jest najlepszą opcją, choć na pewno to dla niego bardzo trudne. Jestem pewna, że spojrzy na tą całą sytuację z innej perspektywy i zrozumie, że dobrze postąpił. Adriana kocha Kepę z wzajemnością, a Anastasia jest jego córką o której nie wiedział. Dla dziecka pełna kochająca się rodzina to największy skarb. Kto wie, może szczęście Diego jest dopiero przed nim :)
Layla <3 Jakie śliczne imię! Aurora również jest urocze, ale Anastasia na pewno zrozumie dlaczego wybrano inną opcję :) Dla Kepy to na pewno bardzo ważne, że Adriana się zgodziła, a co najważniejsze, że pomysł od pierwszej chwili jej się spodobał :) Teraz czekać jak Layla pojawi się na świecie ^^
Buziaczki :* :* :*
Kepa miał chyba najlepsze powitanie ze wszystkich. Nikt inny w końcu nie dostał tak wspaniałego prezentu, jak rysunek od ukochanej córki. Anastasia wprost nie mogła się doczekać, aby mu go wręczyć. Kto by pomyślał, jeszcze kilka miesięcy temu, że tak będzie wyglądała ich relacja. Początki przecież w ogóle tego nie zapowiadały. Na szczęście wytrwałość Kepy się opłaciła i udało mu się nawiązać cudowną więź z Anastasią.
OdpowiedzUsuńBiedna Adriana, wszyscy śmieją się z jej wzmożonego apetytu. 😀 Jakby nie wiedzieli, że je teraz za dwoje. 😂 A zapasy zawsze w końcu można uzupełnić.
Cieszę się, że gdy emocje trochę opadły relacje Diego i Adriany są w miarę poprawne. To na pewno ważne dla Anastasii, dla której Diego już zawsze będzie bliską osobą.
Mam nadzieję, że on także odnajdzie wkrótce swoje szczęście i doczeka się rodziny o jakiej marzy.
Kepa wybrał śliczne imię. 😍 Anastasia na pewno też zaakceptuje ten wybór. W końcu wiąże się z nim pewna historia... Która może niech jednak pozostanie tylko dla wiedzy dziewczynek. 😁
Adriana i Kepa nareszcie doczekali się tego o czym od dawna marzyli. Tworzą niezwykle udaną rodzinę i jestem pewna, że tak już pozostanie.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. 😊