sobota, 15 grudnia 2018

Szósty

Londyn, 19.12.2018 r.

 Czas pędził jak szalony. Kepa już od ponad miesiąca wiedział, że ma córkę i od tamtej pory starał się regularnie przebywać w jej towarzystwie. Pozwoliłam mu na to, bowiem zdawałam sobie sprawę z tego, że stracił już wystarczająco wiele momentów z jej życia. Anastasia bardzo go polubiła, a on z każdym kolejnym spotkaniem zyskiwał jej zaufanie. Pieszczotliwie nazywała go „wujciem Kepą”, co przyjmował uśmiechem, jednak… Wolałby, gdyby mała mówiła do niego „tato”. Czułam to, ale nie mogłam się przemóc do tego, by wyznać Diego prawdę. Nie byłam na to gotowa. Nie potrafiłabym stanąć przed nim, spojrzeć w jego oczy, w których widziałam bezgraniczną miłość do siebie i Anastasii i powiedzieć mu, że bardzo dobrze znam Kepę. Że pochodzimy z tego samego miasta. Że kiedyś byliśmy razem, że kochaliśmy się do utraty sił, że nadal się kochamy. Że jest tatą małej… Byłam zła na samą siebie, bo mój mąż, jak nikt inny zasługiwał na to, by poznać prawdę. Bałam się tego momentu, nie miałam pojęcia, jak zareaguje, co zrobi. W końcu pokochał Anastasię od pierwszego wejrzenia, był dla niej ukochanym tatusiem, który czytał jej bajki na dobranoc, który opatrywał jej kolano, gdy spadła z roweru, który czule całował ją w czoło, który łaskotał ją tak mocno, że nie mogła przestać się śmiać. Diego stanowił dla niej bezpieczeństwo, ochronę i nie mogłam ot tak zniszczyć tych fundamentów. Dla Anastasii to Diego był ukochanym tatą, który kupuje jej pluszaki, i który w skupieniu słucha recytowanych przez nią wierszy na przedstawiania w przedszkolu. Był jej pierwszym bohaterem. Gdyby nagle zniknął z jej życia… Nie mogłam na to pozwolić. Nie mogłam narazić córki na taką stratę, bowiem czułam, że to spowodowałoby nieodwracalne szkody. Anastasia była dla mnie najważniejsze i jej dobro liczyło się ponad wszystko. Nie mogłam również wyrządzić takiej krzywdy Diego… Kochałam go, ale inaczej niż kochałam Kepę. Kepa był tym jedynym, najważniejszym, tym, przy którym miękły mi kolana, serce biło mocniej, na ciele pojawiała się gęsia skórka… Był mężczyzną moich marzeń, moich snów, mojego życia. Diego był inny, był bezpieczny, czuły, a jednym uśmiechem potrafił sprawić, że nawet najgorszy dzień zamieniał się w coś pięknego. Znalazłam się w potrzasku i nie miałam pojęcia, jak się z niego wydostać. Kochałam Kepę całym moim sercem, całą moją duszą, całą sobą. On kochał mnie równie mocno. Oboje kochaliśmy naszą córkę. Jednak w tym wszystkim nie mogliśmy zapomnieć o moim mężu oraz o Andreii. To były nasze drugie połówki, osoby, z którymi zdecydowaliśmy się iść przez życie. Jego pojawienie się w Londynie zmieniło wszystko, odwróciło mój poukładany świat do góry nogami. Teraz, obserwując go bawiącego się z naszą córką nie mogłam powstrzymać uśmiechu, który mimowolnie pojawił się na mojej twarzy. Tak powinno być od początku… Patrzyłam na niego, na jego smukłe palce, które pomagały Anastasii w układaniu puzzli. Patrzyłam na naszą małą kruszynkę, jego małą kopię, która uśmiechała się jego uśmieszkiem, gdy udało jej się dopasować do siebie poszczególne elementy.
Skończyłam! – oznajmiła dumnie, gdy ostatni z puzzli powędrował w odpowiednie miejsce.
Brawo! Prawie wszystkie ułożyłaś sama, jestem pod wrażeniem – powiedział Kepa spoglądając na jej wesołą twarzyczkę.
Gdyby nie twoja pomóc wujciu, to byłabym w lesie! – oznajmiła, po czym usłyszawszy wesołe pogwizdywanie Diego wstała z dywanu i z piskiem rzuciła mu się w ramiona. – Cześć, tatuś! – Przywitała go, a Diego ze śmiechem ucałował jej policzki. Przełknęłam głośno ślinę patrząc na Hiszpana, który spuścił wzrok. Bolało go to, że nasza córka nazywa tatą innego mężczyznę, jednak czułam, że postępuję słusznie. Nie mogłam się spieszyć z wyjawieniem prawdy, musiałam działać ostrożnie, tak by nikogo nie skrzywdzić.
Cześć, kochanie, cześć, Kepa – odezwał się, kiedy wypuścił Anastasię z objęć. – Przepraszam, że nie odbierałem twoich telefonów, ale miałem ważne spotkanie… – Zwrócił się do naszego gościa, ale ten zbył go machnięciem ręki.
Nie ma o czym mówić, naprawdę – zapewnił go. – Chciałem się tylko dowiedzieć czegoś więcej o dzisiejszym przyjęciu…
Przyjęciu? – spytałam zaciekawiona biorąc córkę na ręce.
Zapomniałem ci o nim powiedzieć, prawda? – Diego jęknął, gdy to potwierdziłam. – Tak bardzo cię przepraszam, zupełnie wyleciało mi to z głowy! Zarząd Chelsea, jak co roku organizuje kolację bożonarodzeniową, na którą jesteśmy zaproszeni…
Rozumiem – mruknęłam pod nosem, analizując swoje położenie. Ja i Diego. Kepa i Andrea… – W takim razie zacznę się szykować, a wy obgadajcie swoje sprawy – Powiedziałam udając się na górę. – Cóż, do zobaczenia później! – Pożegnałam się z Kepą. Anastasia po namyśle wyciągnęła ręce do Kepy, który mocno objął ją na pożegnanie. Ten widok złapał mnie za serce. Tata z córką…
Pa, wujciu! – pomachała mu, po czym w podskokach udała się na górę. Ruszyłam za nią czując, że ta kolacja nie przyniesie ze sobą nic dobrego…

 Byłem wdzięczny Adrianie, że nie utrudniała mi spotkań z córką. Te momenty spędzone z nią były dla mnie szalenie ważne, bowiem pozwalały mi poznać jej nawyki. Pozwalały mi poczuć więź, jaka mimo wszystko rodziła się między nami. Anastasia uważała mnie za wujka i nie winiłem jej za to. Szanowałem decyzję Adriany o tym, by rozegrać to wszystko na spokojnie, bez pośpiechu. Mała uważała Diego za swojego tatę, czemu absolutnie się nie dziwiłem. Mężczyzna był obecny w jej życiu od samego początku, czego cholernie mu zazdrościłem. Przez własną głupotę oraz egoizm przegapiłem najważniejsze i najpiękniejsze chwile. Żałowałem, że nie było mnie przy Adrianie w okresie ciąży, żałowałem, że nie widziałem małej podczas badania, że nie czułem kopniaków, które wymierzała Adrianie w brzuch. Żałowałem, że nie było mnie z nią od pierwszych chwil jej życia. Żałowałem, że przegapiłem moment, gdy stawiała pierwsze kroki, gdy ząbkowała… Jednak zdawałem sobie sprawę z tego, że jest to tylko i wyłącznie moja wina. Teraz mogłem to naprawić, być przy niej, dzięki niej uczyć się, jak stać się tatą. Anastasia ufała mi, co było pierwszym krokiem, co do tego, aby gdy dowie się prawdy było nam łatwiej. Lecz na to było jeszcze za wcześnie. Anastasia była najważniejsza. Nie miałem pojęcia, co zrobić z tym, że nadal kocham Adrianę. Ona miała męża, ja miałem Andreę. Wiedziałem, że ona również nie przestała mnie kochać. Kochała mnie przez te wszystkie lata… Kiedy spytałem ją, czemu nie powiedziała Diego, kto jest tatą małej, czemu nie przyznała się, że mnie zna, odpowiedziała, że chciała o mnie zapomnieć. Zapomnieć o życiu, które wiedliśmy w Hiszpanii. Chciała odciąć się od tego wszystkiego. Ode mnie, od przeszłości, od piłki nożnej, jednak mój transfer do Chelsea pokrzyżował jej wszystkie plany. A moje życie odwrócił do góry nogami. Dzięki niemu dowiedziałem się jednak, że mam córkę. Córkę, którą pokochałem z miejsca, córkę, którą chciałem chronić przed złem, córkę, która uważała mnie za wujka… Musiałem być cierpliwy. Musiałem. Dla niej, dla Adriany i dla siebie. Cieszyłem się, że już za parę chwil ponownie ją ujrzę.
Kepa, jak wyglądam? – spytała Andrea okręcając się wokół własnej osi. Była piękną kobietą, ale… Adriana biła ją na głowę pod każdym względem. Szybko odgoniłem od siebie niepotrzebne myśli skupiając uwagę na mojej dziewczynie.
Pięknie – odpowiedziałem posyłając jej uśmiech. Odwzajemniła go momentalnie sięgając po małą, wyjściową torebkę. Od czasu pamiętnej sierpniowej kolacji nie poruszała tematu Adriany. Tak, jakby ponowne pojawienie się blondynki w naszym życiu niczego nie zmieniło. A zmieniło. I to wszystko. Nie wiedziałem, jak mam powiedzieć Andreii o tym, że jestem ojcem, o tym, że nadal kocham Adrianę. Darzyłem moją dziewczynę uczuciem, jednak to nie było to… Ona nie była moją blondynką. I nigdy nią nie będzie. Westchnąłem ciężko zakładając na siebie marynarkę. Parę minut później byliśmy w drodze do restauracji, w której miała odbyć się bożonarodzeniowa kolacja. Nie wiedziałem, co z niej wyniknie, ale byłem dobrej myśli…

 Przekraczając próg The Foyer At Claridge’s spostrzegłam, że na miejscu są już prawie wszyscy piłkarze wraz z partnerkami oraz Roman Abramovich. Gdy tylko nas zobaczył pomachał nam wesoło, a ja taktowanie zakryłam twarz dłonią, by nie parsknąć śmiechem. Diego szturchnął mnie w bok, po czym mrugnął do mnie porozumiewawczo. Pozbyłam się eleganckiego płaszcza zostając w zwiewnej białej sukience.
Wszyscy się na ciebie patrzą – mruknął Diego, kiedy zmierzaliśmy do stolika.
Nieprawda – zaprzeczyłam gwałtownie. – Nie widzę powodu, dla którego mieliby to robić…
Może dlatego, że w tej sukience oraz wysokich kozakach wyglądasz niesamowicie seksownie? – poruszył brwiami, a ja zalałam się rumieńcem. Trzepnęłam go w ramię, na co zaśmiał się głośno. Dotarliśmy do stolika witając się ze wszystkimi obecnymi.
Jest i mój szanowany zastępca – Roman podał dłoń Diego, a mój mąż ścisnął ją z całej siły. Odsunął mi krzesło, a ja podziękowałam skinieniem głowy. Zaczęliśmy rozmawiać na luźne tematy, wymieniając uśmiechy. Powiodłam wzrokiem po zgromadzonych piłkarzach, ale nigdzie nie dostrzegłam Kepy. Do czasu.
Przepraszamy za spóźnienie, korki! – wysapał pojawiając się przy stoliku. Odwróciłam głowę i uchyliłam usta wpatrując się w niego. Ciemne dżinsy, marynarka oraz koszula, która doskonale opinała jego umięśniony tors… Szybko chwyciłam szklankę z wodą, aby ugasić w sobie żar. Andrea spojrzała na mnie z nienawiścią unosząc do góry wydepilowaną brew. Posłałam jej równie nieprzyjemne spojrzenie postanawiając, że nie zepsuje mi tego wieczora.

 Po części oficjalnej, czyli po złożeniu sobie życzeń oraz zjedzeniu przepysznej kolacji atmosfera zrobiła się znacznie luźniejsza. Z niektórymi partnerkami piłkarzy złapałam świetny kontakt, a przez niektórych piłkarzy, w tym przez Davida Luiza oraz Edena Hazarda kilkakrotnie wybuchałam śmiechem. Prawie zapomniałam, jak to jest przebywać w tym świecie, znać ich wszystkich, czuć się jedną z nich… Diego posłał mi uśmiech ciesząc się, że odnalazłam się, w jak mu się wydawało, tej zupełnie obcej dla mnie scenerii. Andrea trajkotała w najlepsze z żoną Alvaro Moraty, a ja powiodłam wzrokiem w bok spostrzegając, że Kepa lustruje moją sylwetkę uważnym wzrokiem. Przełknęłam głośno ślinę uciekając od jego gorącego spojrzenia. Wróciłam do stolika, upiłam łyk szampana, powiadomiłam Diego, że muszę się przewietrzyć, jednak w połowie drogi do wyjścia zmieniłam zdanie. Udałam się do łazienki, aby delikatnie przemyć twarz. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze dostrzegając rumieńce. Odetchnęłam głęboko kilka razy i wyszłam z pomieszczenia. Jednak… Pisnęłam zaskoczona, gdy poczułam na nadgarstku męski uścisk. Kepa. Zdziwiona zmarszczyłam brwi.
Co ty… – zaczęłam, ale nie pozwolił mi skończyć. Zamiast tego z powrotem wepchnął mnie do środka zamykając za nami drzwi. Oparł mnie o ścianę wyłożoną marmurowymi płytkami, po czym zaczął wodzić nosem po mojej szyi. Zadrżałam. Bynajmniej nie z zimna. Drżałam z podniecenia i przerażało mnie to tak bardzo, że nie miałam siły odepchnąć go od siebie.
Tak bardzo cię pragnę – wyszeptał mi do ucha nagryzając jego płatek. Jęknęłam czując, jak moje serce oraz puls przyspieszają. – Tak bardzo cię chcę… – Mówiąc to złączył nasze usta w pocałunku. Moje ciało zapłonęło ogniem. Jak cudownie było czuć jego usta na swoich ustach po tylu latach rozłąki. Jak przyjemnie było odkryć, że nadal pasują do siebie idealnie… Oddałam pocałunek z zaangażowaniem nie bacząc na konsekwencje tego czynu.
Ja ciebie też, Kepa… – wyjąkałam pokonana. Jak mogłam się bronić, gdy ciało wyrywało się do niego, pragnęło jego bliskości, jego pocałunków, jego dłoni…? Drżącymi rękami zaczęłam odpinać guziki jego koszuli. Gdy spod niej wyłonił się umięśniony tors nie mogłam się powstrzymać, by nie zbadać tych twardych mięśni… Jęknął w moje włosy, sunąc zmysłowo po moich udach. Westchnęłam, kiedy dotarł do ich wewnętrznej strony. Odchyliłam głowę w tył niezdolna do racjonalnego myślenia. Sprawnym ruchem uniósł moją sukienkę do góry, po czym zsunął ze mnie dolną część bielizny. Przygryzłam dolną wargę odpinając pasek jego dżinsów. Niecierpliwy, pomógł mi uporać się z niepotrzebnymi w tej chwili spodniami oraz bokserkami. Spojrzał mi głęboko w oczy, jakby szukając potwierdzenia. Kiwnęłam głową, bowiem nie mogłam wydusić z siebie słowa. Pożądanie oraz emocje wzięły nade mną górę. Kilka sekund później poczułam go w sobie. Wydałam z siebie jęk rozkoszy na ten znajomy gest. Kepa objął moje pośladki dłońmi zagłębiając się we mnie bardziej, a ja szukałam oparcia w jego plecach zostawiając na nich ślady. Jego ruchy były do bólu znajome... Odnaleźliśmy siebie po tylu latach, po tylu latach nadal wiedzieliśmy, czego chcemy, czego najbardziej pragniemy, co najbardziej doprowadza nas do szaleństwa. Nasze głośne oddechy mieszały się ze sobą, dłonie tęsknie badały znajome rejony… – Kepa… – Wymruczałam, gdy opuścił moje ciało.
Adriana… – szepnął gładząc mój policzek. – Tak bardzo cię kocham – Powiedział całując mnie w skroń.
Ja ciebie też kocham – odpowiedziałam próbując unormować oddech.
Co teraz będzie? – spytał doprowadzając się do porządku. Poszłam za jego śladem unikając jego wzroku.
Nie wiem – wyjąkałam. – Nie myślmy o tym teraz, dobrze?
Dobrze – przytaknął, ostrożnie otwierając drzwi.
Nie żałuję tego – powiedziałam cicho.
Ja też nie – zapewnił mnie wychodząc. Posłałam mu uśmiech, jednocześnie zdając sobie sprawę z tego, że zdradziłam męża, z mężczyzną, którego kochałam…


***

Witam! 

No i tak to się podziało... :D 



Pozdrawiam ;* 

5 komentarzy:

  1. Wooooow 🙈🙊 Ja wiedziałam, że wcześniej czy później tak się to skończy, bo przecież ich układ nie mógł polegać jedynie na spotkaniach Kepy z córeczką. Kurczaki! Wjechała tutaj porządna odwaga, bo przecież było tam tyle ludzi, w tym mąż Adriany i dziewczyna piłkarza. Dobrze, że oni tego nie żałują, ale niech w końcu powiedzą swoim drugim połówkom o co w tym wszystkim chodzi, bo szkoda byłoby gdyby zostali przyłapani na gorącym uczynku. Taki widok rozerwałby serca Diego i Andrei, przecież nie zależy im na zbrodni doskonałej. Chcą tylko spokojnego powrotu do siebie. Czekam na więcej i pozdrawiam ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Kepa powoli nawiązuje więź z Anastasią. Chcąc przynajmniej przez te kilka godzin w tygodniu, brać czynny udział w jej życiu. I tak stracił już wystarczająco dużo momentów z jej życia, których nikt im nie zwróci. Dzięki częstym spotkaniom. Zaczynają się coraz lepiej poznawać i oswajać ze swoją obecnością. Dobrze, że Adriana pozwoliła im na to. W przyszłości, gdy zdecyduje się już powiedzieć prawdę dziewczynce o jej prawdziwym tacie. Na pewno będzie jej łatwiej się z tym pogodzić. Natomiast Kepa musi przeżywać niemałe katusze, gdy widzi, że to na razie Diego ma wszystko o czym on marzy. Ale małymi kroczkami do przodu. Najpierw niech odzyska zaufanie Adriany, które w przeszłości całkowicie zniszczył. Na nowo jednak zaczynają się do siebie zbliżać poprzez częste spotkania.
    Przeszłość zaczęła do nich wracać wraz z uśpioną przez ostatnia lata miłością.
    W końcu skrywane uczucia i pragnienia doszły do głosu i nie wytrzymali. Oddali się sobie nie licząc z konsekwencjami. Wiele przy tym ryzykując. Przecież tyle osób mogło ich nakryć! W dodatku Adrea i Diego byli w pobliżu...
    Przynajmniej po fakcie żadne nie żałowało tego, co się stało. Choć niewątpliwie zdrada jakiej się dopuścili przysporzy im wyrzutów sumienia. Zwłaszcza Adrianie, która wie ile Diego dla niej zrobił i jak bardzo ją kocha. Mężczyzna niczym nie zasłużył sobie na bycie zdradzanym. Dlatego Adriana, jak najszybciej powinna z nim szczerze porozmawiać. Zanim to wszystko nie zabrnie za daleko.
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiem szczerze, że ja jestem strasznie rozdarta po przeczytaniu tego rozdziału.
    Bo Kepa jest ojcem małej. I pęka mi serce , gdy ona mówi do niego wujciu. A on tak bardzo chciałby usłyszeć słowo tato.
    Ale Diego jest kochany. Tak mocno kocha małą , mimo że nie jest jego córką. I już nie wiem kogo z nich mi bardziej żal. Bo oboje będą cierpieć. Znaczy Kepa cierpi teraz, a Diego będzie jak prawda wyjdzie na jaw.
    Czy Ty nie mogłaś z Diego zrobić jakiegoś potwora co nie kocha ani jej ani małej ? ;) Jakie wtedy wszystko byłoby proste.
    Przeszłość wraca do naszych bohaterów ze zdwojoną siłą. Ich seks był nieunikniony. Wybuchły ich uczucia i pragnienia nie zważając na konsekwencje. Przecież tam w każdej chwili mógł ktoś wejść. Na imprezie był tłum ludzi i do tego ich partnerzy.
    Dobrze , jednak , że oboje nie żałują tgo co się stało.
    Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Doskonale rozumiem rozterki Adriany, bo znalazła się w nieciekawej sytuacji. Nie chce nikogo skrzywdzić, ale cała ta sytuacja prędzej czy później doprowadzi do łez i złamanego serca. Szczególnie, że Kepa z każdym dniem co raz bardziej kocha małą i chce spędzać z nią jak najwięcej czasu. Już teraz go boli, gdy Anastasia nazywa Diego "tatą", dlatego ciekawi mnie ile jeszcze wytrzyma w tym zawieszeniu. Mąż Adriany zasługuje na prawdę. I choć to nie będzie dla niego łatwe, będzie musiał zaakceptować to, że prawdziwy ojciec małej ma do niej większe prawa. Tym bardziej, że Kepa nie zostawił Adriany świadomie. Nic o dziecku nie wiedział, więc nie miał szansy na wzięcie za nie odpowiedzialności.
    I jak widać, nie tak łatwo zapomnieć o pierwszej miłości, która jak się okazuje, nadal jest bardzo silna. Adriana kocha Kepę, Kepa kocha Adrianę. Mają córeczkę, którą również obdarzą tym uczuciem. I wszystko wydaje się łatwe, ale wcale takie nie jest. Nie da się stłumić swoich uczuć i zamienić jedną osobę na drugą.
    Co zresztą pokazały wydarzenia na przyjęciu :) Im więcej czasu będą ze sobą spędzać - co jest nieuniknione - tym bardziej będzie ich do siebie ciągnęło. Tym bardziej, że doskonale zdają sobie sprawę ze swoich uczuć i wcale tego nie ukrywają - oczywiście między sobą. W końcu te emocje musiały znaleźć ujście i proszę bardzo! Nie będą tego żałować, bo nikt nie żałuje kilku chwil spędzonych z osobą, którą się kocha. Nawet jeśli to oznacza zdradę. Pytanie tylko, co teraz? Bo przez wydarzenia w łazience będzie im o wiele trudniej udawać, że darzą się jedynie przyjacielską sympatią :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Adriana znalazła się w sytuacji niczym z antycznej tragedii. Ani w te ani we wte. Cokolwiek by nie zrobiła i tak będzie źle. Z jednej strony może powiedzieć prawdę Diego i Anastasii – w ten sposób Kepa będzie już oficjalnie ojcem Nasti, ale jednocześnie Ariadna tak naprawdę zniszczy cały dotychczasowy świat córki. W końcu to Diego jest jej kochanym tatusiem, jedną z najważniejszych osób w życiu. I Kepa może być super wujaszkiem, ale bardzo ciężko będzie mu zastąpić Diego.
    Jednak jeśli Ariadna zdecyduje się dalej ukrywać prawdę, to zaprzeczy uczuciom swoim i Kepy. Skrzywdzi piłkarza, który już kocha swoją córkę i chce być dla niej stuprocentowym ojcem.
    Przyznam, że gdyby nie ostatnia scena, to jeszcze jakoś bym to widziała. Ariadna powiedziałaby Diego jak wygląda sytuacja i może jakoś by wymyślili rozwiązanie. Tylko, że Ariadna dała się ponieść uczuciom, podobnie jak Kepa, i zdradzili swoich partnerów. Okej, obydwoje wiedzą, że się kochają, ale mimo wszystko... jakoś lepiej by było, gdyby się jeszcze wstrzymali.
    Ale co się stało, to się nie odstanie. Adriana będzie miała teraz naprawdę ciężki orzech do zgryzienia. Bo jak niby to wszystko rozwiązać, by nie skrzywdzić Diego, który przecież niczemu nie zawinił.
    Strasznie nieskładny ten komentarz, ale nic mądrego dziś nie jestem w stanie napisać.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń