Czas
pędził jak szalony. Kepa już od ponad miesiąca wiedział, że ma
córkę i od tamtej pory starał się regularnie przebywać w jej
towarzystwie. Pozwoliłam mu na to, bowiem zdawałam sobie sprawę z
tego, że stracił już wystarczająco wiele momentów z jej życia.
Anastasia bardzo go polubiła, a on z każdym kolejnym spotkaniem
zyskiwał jej zaufanie. Pieszczotliwie nazywała go „wujciem Kepą”,
co przyjmował uśmiechem, jednak… Wolałby, gdyby mała mówiła
do niego „tato”. Czułam to, ale nie mogłam się przemóc do
tego, by wyznać Diego prawdę. Nie byłam na to gotowa. Nie
potrafiłabym stanąć przed nim, spojrzeć w jego oczy, w których
widziałam bezgraniczną miłość do siebie i Anastasii i
powiedzieć mu, że bardzo dobrze znam Kepę. Że pochodzimy z tego
samego miasta. Że kiedyś byliśmy razem, że kochaliśmy się do
utraty sił, że nadal się kochamy. Że jest tatą małej… Byłam
zła na samą siebie, bo mój mąż, jak nikt inny zasługiwał na
to, by poznać prawdę. Bałam się tego momentu, nie miałam
pojęcia, jak zareaguje, co zrobi. W końcu pokochał Anastasię od
pierwszego wejrzenia, był dla niej ukochanym tatusiem, który czytał
jej bajki na dobranoc, który opatrywał jej kolano, gdy spadła z
roweru, który czule całował ją w czoło, który łaskotał ją
tak mocno, że nie mogła przestać się śmiać. Diego stanowił dla
niej bezpieczeństwo, ochronę i nie mogłam ot tak zniszczyć tych
fundamentów. Dla Anastasii to Diego był ukochanym tatą, który
kupuje jej pluszaki, i który w skupieniu słucha recytowanych przez
nią wierszy na przedstawiania w przedszkolu. Był jej pierwszym
bohaterem. Gdyby nagle zniknął z jej życia… Nie mogłam na to
pozwolić. Nie mogłam narazić córki na taką stratę, bowiem
czułam, że to spowodowałoby nieodwracalne szkody. Anastasia była
dla mnie najważniejsze i jej dobro liczyło się ponad wszystko. Nie
mogłam również wyrządzić takiej krzywdy Diego… Kochałam go,
ale inaczej niż kochałam Kepę. Kepa był tym jedynym,
najważniejszym, tym, przy którym miękły mi kolana, serce biło
mocniej, na ciele pojawiała się gęsia skórka… Był mężczyzną
moich marzeń, moich snów, mojego życia. Diego był inny, był
bezpieczny, czuły, a jednym uśmiechem potrafił sprawić, że nawet
najgorszy dzień zamieniał się w coś pięknego. Znalazłam się w
potrzasku i nie miałam pojęcia, jak się z niego wydostać.
Kochałam Kepę całym moim sercem, całą moją duszą, całą sobą.
On kochał mnie równie mocno. Oboje kochaliśmy naszą córkę.
Jednak w tym wszystkim nie mogliśmy zapomnieć o moim mężu
oraz o Andreii. To były nasze drugie połówki, osoby, z którymi
zdecydowaliśmy się iść przez życie. Jego pojawienie się w
Londynie zmieniło wszystko, odwróciło mój poukładany świat do
góry nogami. Teraz, obserwując go bawiącego się z naszą córką
nie mogłam powstrzymać uśmiechu, który mimowolnie pojawił się
na mojej twarzy. Tak powinno być od początku… Patrzyłam na
niego, na jego smukłe palce, które pomagały Anastasii w układaniu
puzzli. Patrzyłam na naszą małą kruszynkę, jego małą kopię,
która uśmiechała się jego uśmieszkiem, gdy udało jej się
dopasować do siebie poszczególne elementy.
–
Skończyłam! – oznajmiła dumnie, gdy
ostatni z puzzli powędrował w odpowiednie miejsce.
–
Brawo! Prawie wszystkie ułożyłaś
sama, jestem pod wrażeniem – powiedział Kepa spoglądając na jej
wesołą twarzyczkę.
–
Gdyby nie twoja pomóc wujciu, to byłabym
w lesie! – oznajmiła, po czym usłyszawszy wesołe pogwizdywanie
Diego wstała z dywanu i z piskiem rzuciła mu się w ramiona. –
Cześć, tatuś! – Przywitała go, a Diego ze śmiechem ucałował
jej policzki. Przełknęłam głośno ślinę patrząc na Hiszpana,
który spuścił wzrok. Bolało go to, że nasza córka nazywa tatą
innego mężczyznę, jednak czułam, że postępuję słusznie. Nie
mogłam się spieszyć z wyjawieniem prawdy, musiałam działać
ostrożnie, tak by nikogo nie skrzywdzić.
–
Cześć, kochanie, cześć, Kepa –
odezwał się, kiedy wypuścił Anastasię z objęć. –
Przepraszam, że nie odbierałem twoich telefonów, ale miałem ważne
spotkanie… – Zwrócił się do naszego gościa, ale ten zbył go
machnięciem ręki.
–
Nie ma o czym mówić, naprawdę –
zapewnił go. – Chciałem się tylko dowiedzieć czegoś więcej o
dzisiejszym przyjęciu…
–
Przyjęciu? – spytałam zaciekawiona
biorąc córkę na ręce.
–
Zapomniałem ci o nim powiedzieć,
prawda? – Diego jęknął, gdy to potwierdziłam. – Tak bardzo
cię przepraszam, zupełnie wyleciało mi to z głowy! Zarząd
Chelsea, jak co roku organizuje kolację bożonarodzeniową, na którą
jesteśmy zaproszeni…
–
Rozumiem – mruknęłam pod nosem,
analizując swoje położenie. Ja i Diego. Kepa i Andrea… –
W takim razie zacznę się szykować, a wy obgadajcie swoje sprawy –
Powiedziałam udając się na górę. – Cóż, do zobaczenia
później! – Pożegnałam się z Kepą. Anastasia po namyśle
wyciągnęła ręce do Kepy, który mocno objął ją na pożegnanie.
Ten widok złapał mnie za serce. Tata z córką…
–
Pa, wujciu! – pomachała mu, po czym w
podskokach udała się na górę. Ruszyłam za nią czując, że ta
kolacja nie przyniesie ze sobą nic dobrego…
Byłem
wdzięczny Adrianie, że nie utrudniała mi spotkań z córką. Te
momenty spędzone z nią były dla mnie szalenie ważne, bowiem
pozwalały mi poznać jej nawyki. Pozwalały mi poczuć więź, jaka
mimo wszystko rodziła się między nami. Anastasia uważała mnie za
wujka i nie winiłem jej za to. Szanowałem decyzję Adriany o tym,
by rozegrać to wszystko na spokojnie, bez pośpiechu. Mała uważała
Diego za swojego tatę, czemu absolutnie się nie dziwiłem.
Mężczyzna był obecny w jej życiu od samego początku, czego
cholernie mu zazdrościłem. Przez własną głupotę oraz egoizm
przegapiłem najważniejsze i najpiękniejsze chwile.
Żałowałem, że nie było mnie przy Adrianie w okresie ciąży,
żałowałem, że nie widziałem małej podczas badania, że nie
czułem kopniaków, które wymierzała Adrianie w brzuch. Żałowałem,
że nie było mnie z nią od pierwszych chwil jej życia. Żałowałem,
że przegapiłem moment, gdy stawiała pierwsze kroki, gdy ząbkowała…
Jednak zdawałem sobie sprawę z tego, że jest to tylko i wyłącznie
moja wina. Teraz mogłem to naprawić, być przy niej, dzięki niej
uczyć się, jak stać się tatą. Anastasia ufała mi, co było
pierwszym krokiem, co do tego, aby gdy dowie się prawdy było nam
łatwiej. Lecz na to było jeszcze za wcześnie. Anastasia była
najważniejsza. Nie miałem pojęcia, co zrobić z tym, że nadal
kocham Adrianę. Ona miała męża, ja miałem Andreę. Wiedziałem,
że ona również nie przestała mnie kochać. Kochała mnie przez te
wszystkie lata… Kiedy spytałem ją, czemu nie powiedziała Diego,
kto jest tatą małej, czemu nie przyznała się, że mnie zna,
odpowiedziała, że chciała o mnie zapomnieć. Zapomnieć o życiu,
które wiedliśmy w Hiszpanii. Chciała odciąć się od tego
wszystkiego. Ode mnie, od przeszłości, od piłki nożnej, jednak
mój transfer do Chelsea pokrzyżował jej wszystkie plany. A moje
życie odwrócił do góry nogami. Dzięki niemu dowiedziałem się
jednak, że mam córkę. Córkę, którą pokochałem z miejsca,
córkę, którą chciałem chronić przed złem, córkę, która
uważała mnie za wujka… Musiałem być cierpliwy. Musiałem. Dla
niej, dla Adriany i dla siebie. Cieszyłem się, że już za parę
chwil ponownie ją ujrzę.
–
Kepa, jak wyglądam? – spytała Andrea
okręcając się wokół własnej osi. Była piękną kobietą, ale…
Adriana biła ją na głowę pod każdym względem. Szybko odgoniłem
od siebie niepotrzebne myśli skupiając uwagę na mojej dziewczynie.
–
Pięknie – odpowiedziałem posyłając
jej uśmiech. Odwzajemniła go momentalnie sięgając po małą,
wyjściową torebkę. Od czasu pamiętnej sierpniowej kolacji nie
poruszała tematu Adriany. Tak, jakby ponowne pojawienie się
blondynki w naszym życiu niczego nie zmieniło. A zmieniło. I to
wszystko. Nie wiedziałem, jak mam powiedzieć Andreii o tym, że
jestem ojcem, o tym, że nadal kocham Adrianę. Darzyłem moją
dziewczynę uczuciem, jednak to nie było to… Ona nie była moją
blondynką. I nigdy nią nie będzie. Westchnąłem ciężko
zakładając na siebie marynarkę. Parę minut później byliśmy w
drodze do restauracji, w której miała odbyć się bożonarodzeniowa
kolacja. Nie wiedziałem, co z niej wyniknie, ale byłem dobrej
myśli…
Przekraczając
próg The Foyer At Claridge’s spostrzegłam, że na miejscu są już
prawie wszyscy piłkarze wraz z partnerkami oraz Roman Abramovich.
Gdy tylko nas zobaczył pomachał nam wesoło, a ja taktowanie
zakryłam twarz dłonią, by nie parsknąć śmiechem. Diego
szturchnął mnie w bok, po czym mrugnął do mnie porozumiewawczo.
Pozbyłam się eleganckiego płaszcza zostając w zwiewnej białej
sukience.
–
Wszyscy się na ciebie patrzą –
mruknął Diego, kiedy zmierzaliśmy do stolika.
–
Nieprawda – zaprzeczyłam gwałtownie.
– Nie widzę powodu, dla którego mieliby to robić…
–
Może dlatego, że w tej sukience oraz
wysokich kozakach wyglądasz niesamowicie seksownie? – poruszył
brwiami, a ja zalałam się rumieńcem. Trzepnęłam go w ramię, na
co zaśmiał się głośno. Dotarliśmy do stolika witając się ze
wszystkimi obecnymi.
–
Jest i mój szanowany zastępca – Roman
podał dłoń Diego, a mój mąż ścisnął ją z całej siły.
Odsunął mi krzesło, a ja podziękowałam skinieniem głowy.
Zaczęliśmy rozmawiać na luźne tematy, wymieniając uśmiechy.
Powiodłam wzrokiem po zgromadzonych piłkarzach, ale nigdzie nie
dostrzegłam Kepy. Do czasu.
–
Przepraszamy za spóźnienie, korki! –
wysapał pojawiając się przy stoliku. Odwróciłam głowę i
uchyliłam usta wpatrując się w niego. Ciemne dżinsy, marynarka
oraz koszula, która doskonale opinała jego umięśniony tors…
Szybko chwyciłam szklankę z wodą, aby ugasić w sobie żar. Andrea
spojrzała na mnie z nienawiścią unosząc do góry wydepilowaną
brew. Posłałam jej równie nieprzyjemne spojrzenie postanawiając,
że nie zepsuje mi tego wieczora.
Po
części oficjalnej, czyli po złożeniu sobie życzeń oraz
zjedzeniu przepysznej kolacji atmosfera zrobiła się znacznie
luźniejsza. Z niektórymi partnerkami piłkarzy złapałam świetny
kontakt, a przez niektórych piłkarzy, w tym przez Davida Luiza oraz
Edena Hazarda kilkakrotnie wybuchałam śmiechem. Prawie zapomniałam,
jak to jest przebywać w tym świecie, znać ich wszystkich, czuć
się jedną z nich… Diego posłał mi uśmiech ciesząc się, że
odnalazłam się, w jak mu się wydawało, tej zupełnie obcej dla
mnie scenerii. Andrea trajkotała w najlepsze z żoną Alvaro Moraty,
a ja powiodłam wzrokiem w bok spostrzegając, że Kepa lustruje moją
sylwetkę uważnym wzrokiem. Przełknęłam głośno ślinę
uciekając od jego gorącego spojrzenia. Wróciłam do stolika,
upiłam łyk szampana, powiadomiłam Diego, że muszę się
przewietrzyć, jednak w połowie drogi do wyjścia zmieniłam zdanie.
Udałam się do łazienki, aby delikatnie przemyć twarz. Spojrzałam
na swoje odbicie w lustrze dostrzegając rumieńce. Odetchnęłam
głęboko kilka razy i wyszłam z pomieszczenia. Jednak…
Pisnęłam zaskoczona, gdy poczułam na nadgarstku męski uścisk.
Kepa. Zdziwiona zmarszczyłam brwi.
–
Co ty… – zaczęłam, ale nie pozwolił
mi skończyć. Zamiast tego z powrotem wepchnął mnie do środka
zamykając za nami drzwi. Oparł mnie o ścianę wyłożoną
marmurowymi płytkami, po czym zaczął wodzić nosem po mojej szyi.
Zadrżałam. Bynajmniej nie z zimna. Drżałam z podniecenia i
przerażało mnie to tak bardzo, że nie miałam siły odepchnąć go
od siebie.
–
Tak bardzo cię pragnę – wyszeptał mi
do ucha nagryzając jego płatek. Jęknęłam czując, jak moje serce
oraz puls przyspieszają. – Tak bardzo cię chcę… – Mówiąc
to złączył nasze usta w pocałunku. Moje ciało zapłonęło
ogniem. Jak cudownie było czuć jego usta na swoich ustach po tylu
latach rozłąki. Jak przyjemnie było odkryć, że nadal pasują do
siebie idealnie… Oddałam pocałunek z zaangażowaniem nie bacząc
na konsekwencje tego czynu.
–
Ja ciebie też, Kepa… – wyjąkałam
pokonana. Jak mogłam się bronić, gdy ciało wyrywało się do
niego, pragnęło jego bliskości, jego pocałunków, jego dłoni…?
Drżącymi rękami zaczęłam odpinać guziki jego koszuli. Gdy spod
niej wyłonił się umięśniony tors nie mogłam się powstrzymać,
by nie zbadać tych twardych mięśni… Jęknął w moje włosy,
sunąc zmysłowo po moich udach. Westchnęłam, kiedy dotarł do ich
wewnętrznej strony. Odchyliłam głowę w tył niezdolna do
racjonalnego myślenia. Sprawnym ruchem uniósł moją sukienkę do
góry, po czym zsunął ze mnie dolną część bielizny. Przygryzłam
dolną wargę odpinając pasek jego dżinsów. Niecierpliwy, pomógł
mi uporać się z niepotrzebnymi w tej chwili spodniami oraz
bokserkami. Spojrzał mi głęboko w oczy, jakby szukając
potwierdzenia. Kiwnęłam głową, bowiem nie mogłam wydusić z
siebie słowa. Pożądanie oraz emocje wzięły nade mną górę.
Kilka sekund później poczułam go w sobie. Wydałam z siebie
jęk rozkoszy na ten znajomy gest. Kepa objął moje pośladki dłońmi
zagłębiając się we mnie bardziej, a ja szukałam oparcia w jego
plecach zostawiając na nich ślady. Jego ruchy były do bólu
znajome... Odnaleźliśmy siebie po tylu latach, po tylu latach nadal
wiedzieliśmy, czego chcemy, czego najbardziej pragniemy, co
najbardziej doprowadza nas do szaleństwa. Nasze głośne oddechy
mieszały się ze sobą, dłonie tęsknie badały znajome rejony… –
Kepa… – Wymruczałam, gdy opuścił moje ciało.
–
Adriana… – szepnął gładząc mój
policzek. – Tak bardzo cię kocham – Powiedział całując mnie w
skroń.
–
Ja ciebie też kocham – odpowiedziałam
próbując unormować oddech.
–
Co teraz będzie? – spytał
doprowadzając się do porządku. Poszłam za jego śladem unikając
jego wzroku.
–
Nie wiem – wyjąkałam. – Nie myślmy
o tym teraz, dobrze?
–
Dobrze – przytaknął, ostrożnie
otwierając drzwi.
–
Nie żałuję tego – powiedziałam
cicho.
–
Ja też nie – zapewnił mnie wychodząc.
Posłałam mu uśmiech, jednocześnie zdając sobie sprawę z tego,
że zdradziłam męża, z mężczyzną, którego kochałam…
***
Witam!
No i tak to się podziało... :D
Pozdrawiam ;*
Wooooow 🙈🙊 Ja wiedziałam, że wcześniej czy później tak się to skończy, bo przecież ich układ nie mógł polegać jedynie na spotkaniach Kepy z córeczką. Kurczaki! Wjechała tutaj porządna odwaga, bo przecież było tam tyle ludzi, w tym mąż Adriany i dziewczyna piłkarza. Dobrze, że oni tego nie żałują, ale niech w końcu powiedzą swoim drugim połówkom o co w tym wszystkim chodzi, bo szkoda byłoby gdyby zostali przyłapani na gorącym uczynku. Taki widok rozerwałby serca Diego i Andrei, przecież nie zależy im na zbrodni doskonałej. Chcą tylko spokojnego powrotu do siebie. Czekam na więcej i pozdrawiam ❤
OdpowiedzUsuńKepa powoli nawiązuje więź z Anastasią. Chcąc przynajmniej przez te kilka godzin w tygodniu, brać czynny udział w jej życiu. I tak stracił już wystarczająco dużo momentów z jej życia, których nikt im nie zwróci. Dzięki częstym spotkaniom. Zaczynają się coraz lepiej poznawać i oswajać ze swoją obecnością. Dobrze, że Adriana pozwoliła im na to. W przyszłości, gdy zdecyduje się już powiedzieć prawdę dziewczynce o jej prawdziwym tacie. Na pewno będzie jej łatwiej się z tym pogodzić. Natomiast Kepa musi przeżywać niemałe katusze, gdy widzi, że to na razie Diego ma wszystko o czym on marzy. Ale małymi kroczkami do przodu. Najpierw niech odzyska zaufanie Adriany, które w przeszłości całkowicie zniszczył. Na nowo jednak zaczynają się do siebie zbliżać poprzez częste spotkania.
OdpowiedzUsuńPrzeszłość zaczęła do nich wracać wraz z uśpioną przez ostatnia lata miłością.
W końcu skrywane uczucia i pragnienia doszły do głosu i nie wytrzymali. Oddali się sobie nie licząc z konsekwencjami. Wiele przy tym ryzykując. Przecież tyle osób mogło ich nakryć! W dodatku Adrea i Diego byli w pobliżu...
Przynajmniej po fakcie żadne nie żałowało tego, co się stało. Choć niewątpliwie zdrada jakiej się dopuścili przysporzy im wyrzutów sumienia. Zwłaszcza Adrianie, która wie ile Diego dla niej zrobił i jak bardzo ją kocha. Mężczyzna niczym nie zasłużył sobie na bycie zdradzanym. Dlatego Adriana, jak najszybciej powinna z nim szczerze porozmawiać. Zanim to wszystko nie zabrnie za daleko.
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. 😊
Powiem szczerze, że ja jestem strasznie rozdarta po przeczytaniu tego rozdziału.
OdpowiedzUsuńBo Kepa jest ojcem małej. I pęka mi serce , gdy ona mówi do niego wujciu. A on tak bardzo chciałby usłyszeć słowo tato.
Ale Diego jest kochany. Tak mocno kocha małą , mimo że nie jest jego córką. I już nie wiem kogo z nich mi bardziej żal. Bo oboje będą cierpieć. Znaczy Kepa cierpi teraz, a Diego będzie jak prawda wyjdzie na jaw.
Czy Ty nie mogłaś z Diego zrobić jakiegoś potwora co nie kocha ani jej ani małej ? ;) Jakie wtedy wszystko byłoby proste.
Przeszłość wraca do naszych bohaterów ze zdwojoną siłą. Ich seks był nieunikniony. Wybuchły ich uczucia i pragnienia nie zważając na konsekwencje. Przecież tam w każdej chwili mógł ktoś wejść. Na imprezie był tłum ludzi i do tego ich partnerzy.
Dobrze , jednak , że oboje nie żałują tgo co się stało.
Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)
Doskonale rozumiem rozterki Adriany, bo znalazła się w nieciekawej sytuacji. Nie chce nikogo skrzywdzić, ale cała ta sytuacja prędzej czy później doprowadzi do łez i złamanego serca. Szczególnie, że Kepa z każdym dniem co raz bardziej kocha małą i chce spędzać z nią jak najwięcej czasu. Już teraz go boli, gdy Anastasia nazywa Diego "tatą", dlatego ciekawi mnie ile jeszcze wytrzyma w tym zawieszeniu. Mąż Adriany zasługuje na prawdę. I choć to nie będzie dla niego łatwe, będzie musiał zaakceptować to, że prawdziwy ojciec małej ma do niej większe prawa. Tym bardziej, że Kepa nie zostawił Adriany świadomie. Nic o dziecku nie wiedział, więc nie miał szansy na wzięcie za nie odpowiedzialności.
OdpowiedzUsuńI jak widać, nie tak łatwo zapomnieć o pierwszej miłości, która jak się okazuje, nadal jest bardzo silna. Adriana kocha Kepę, Kepa kocha Adrianę. Mają córeczkę, którą również obdarzą tym uczuciem. I wszystko wydaje się łatwe, ale wcale takie nie jest. Nie da się stłumić swoich uczuć i zamienić jedną osobę na drugą.
Co zresztą pokazały wydarzenia na przyjęciu :) Im więcej czasu będą ze sobą spędzać - co jest nieuniknione - tym bardziej będzie ich do siebie ciągnęło. Tym bardziej, że doskonale zdają sobie sprawę ze swoich uczuć i wcale tego nie ukrywają - oczywiście między sobą. W końcu te emocje musiały znaleźć ujście i proszę bardzo! Nie będą tego żałować, bo nikt nie żałuje kilku chwil spędzonych z osobą, którą się kocha. Nawet jeśli to oznacza zdradę. Pytanie tylko, co teraz? Bo przez wydarzenia w łazience będzie im o wiele trudniej udawać, że darzą się jedynie przyjacielską sympatią :)
Adriana znalazła się w sytuacji niczym z antycznej tragedii. Ani w te ani we wte. Cokolwiek by nie zrobiła i tak będzie źle. Z jednej strony może powiedzieć prawdę Diego i Anastasii – w ten sposób Kepa będzie już oficjalnie ojcem Nasti, ale jednocześnie Ariadna tak naprawdę zniszczy cały dotychczasowy świat córki. W końcu to Diego jest jej kochanym tatusiem, jedną z najważniejszych osób w życiu. I Kepa może być super wujaszkiem, ale bardzo ciężko będzie mu zastąpić Diego.
OdpowiedzUsuńJednak jeśli Ariadna zdecyduje się dalej ukrywać prawdę, to zaprzeczy uczuciom swoim i Kepy. Skrzywdzi piłkarza, który już kocha swoją córkę i chce być dla niej stuprocentowym ojcem.
Przyznam, że gdyby nie ostatnia scena, to jeszcze jakoś bym to widziała. Ariadna powiedziałaby Diego jak wygląda sytuacja i może jakoś by wymyślili rozwiązanie. Tylko, że Ariadna dała się ponieść uczuciom, podobnie jak Kepa, i zdradzili swoich partnerów. Okej, obydwoje wiedzą, że się kochają, ale mimo wszystko... jakoś lepiej by było, gdyby się jeszcze wstrzymali.
Ale co się stało, to się nie odstanie. Adriana będzie miała teraz naprawdę ciężki orzech do zgryzienia. Bo jak niby to wszystko rozwiązać, by nie skrzywdzić Diego, który przecież niczemu nie zawinił.
Strasznie nieskładny ten komentarz, ale nic mądrego dziś nie jestem w stanie napisać.
Pozdrawiam
Violin