Święta.
Wigilia. Czas spędzony z rodziną, z najbliższymi. Zgiełk,
przepych, szał zakupów. Tradycyjne, przepyszne potrawy. Choinka,
pod którą piętrzyła się góra prezentów. Atmosfera radosnego
oczekiwania, wpatrywania się w niebo, aż rozbłyśnie gwiazda. W
tym wszystkim byłam ja. Słaba, pokonana przez przeszłość, przez
uczucia, przez miłość. Od upojnych chwil spędzonych z Kepą w
publicznej toalecie nie potrafiłam znaleźć sobie miejsca. Nie
potrafiłam dojść do siebie. Nie potrafiłam spojrzeć Diego w
oczy, nie potrafiłam przyznać się do zdrady. Zrobiłam coś
okropnego, nie tylko Diego, ale również Anastasii. Na pierwszy rzut
oka wydawać by się mogło, że nic się nie stało. A stało się
wiele. Zapoczątkowałam jakąś lawinę, która pędziła wprost na
mnie, a ja nie miałam sił, by się przed nią schronić. Świadomie
wykonałam krok, który przybliżał mnie do utraty rodziny, ludzi,
których kocham. W tamtym momencie nie myślałam o mężu, nie
myślałam o córce. Wtedy liczył się tylko Kepa. Jego spojrzenie,
od którego pomimo upływu czasu miękły mi kolana. Jego usta,
niecierpliwe, gorące, szukające moich ust. Jego dłonie, łagodne,
a zarazem brutalne. Jego dotyk, parzący moją skórę. Jego oddech.
Oddech, którym oddychałam również ja. Jego zapach. Znajomy,
niezmienny, pociągający w przepaść, z której nie było
ratunku. On… Mężczyzna moich snów, moich marzeń, mój prywatny
książę z bajki. Mój książę z Ondarroi, jak kiedyś go
nazywałam. Po prostu Kepa. Miłość mojego życia, tata mojej
córki. Nie wiedziałam, jak wyplątać się z sieci uczuć. To chyba
było po prostu niemożliwe. Miłość do niego była jak narkotyk.
Uzależniała. Miałam poprzestać na jednym razie, jednak było to
niemożliwe. Przyciągał mnie do siebie jak magnes. Kepa. Odległy,
a jednak bliski. Młodzieniec z Hiszpanii, a jednocześnie dorosły,
dojrzały, seksowny mężczyzna… Kepa. Kepa całujący mnie w
skroń, delikatnie pieszczący mój policzek swoimi palcami…
–
Mamusiu, pójdziesz ze mną wypatrywać
pierwszej gwiazdki? – pytanie zadane przez Anastasię oderwało
mnie z zadumy. Popatrzyłam na nią nieprzytomnie. – Mamusiu? –
Powtórzyła ciągnąc mnie za rękaw koszuli.
–
Tak, kochanie, oczywiście, że z tobą
pójdę – oprzytomniałam i wzięłam ją na ręce. Pisnęła
zadowolona, a ja po raz pierwszy od paru dni zaśmiałam się
szczerze i głośno. Jej radość, jej uśmiech, jej zarumienione od
dziecięcego podniecenia policzki były dla mnie wszystkim.
Posadziłam ją na oparciu kanapy, a sama stanęłam za nią. Kątem
oka widziałam Diego, który wraz ze swoimi oraz moimi rodzicami
krzątał się w jadalni układając sztućce. Mąż podchwycił moje
spojrzenie, a ja posłałam mu uśmiech. Diego, czuły, opiekujący
się mną i Anastasią, Diego kochający nas ponad wszystko. W
żadnym wypadku nie zasługiwał na to, co mu zrobiłam. Nie
zasługiwał na zdradę. Nie zasługiwał na bycie okłamywanym.
Czułam, że wyrzuty sumienia mnie zjedzą, a potem wyplują obdartą
z godności.
–
Mamusiu, patrz, śnieg! – zawołała
Anastasia wpatrując się w płatki białego puchu lecące z nieba.
–
Twoje życzenie się spełniło –
pstryknęłam ją w nos, a ona zachichotała. – Będziesz miała
białe święta!
–
My będziemy mieli białe święta –
poprawił mnie Diego, pojawiając się obok nas. – Kolejne,
wspólne, rodzinne święta… To piękne, prawda? – Zapytał
obejmując nas wzrokiem pełnym miłości.
–
Prawda – przytaknęłam. Rodzina. Ja,
Anastasia, Kepa…
–
Pierwsza gwiazdka! – zapiszczała
Anastasia, po czym w podskokach udała się do dziadków, aby
obwieścić im, że Wigilię czas zacząć.
–
All I want for Christmas is you… –
zanucił Diego dając mi buziaka w policzek. Zadrżałam na
wspomnienie tej piosenki, na wspomnienie ostatnich świąt spędzonych
wspólnie z moim Hiszpanem… – Idziemy do stołu? –
Zapytał.
–
Tak – odparłam, myśląc o Kepie. O
moim wszystkim…
Hiszpania,
Ondarroa, 24.12.2013 r.
–
Co mi kupiłeś? – spytałam Kepę, który siedział na moim łóżku
bawiąc się moimi dłońmi.
–
Nic ci nie powiem! – oznajmił
stanowczo. Zrobiłam naburmuszoną minę. – Uwielbiam, gdy tak
marszczysz nosek – Parsknął, a ja trzepnęłam go w ramię.
–
Adriana, Kepa! – usłyszeliśmy
nawoływanie mojej mamy z dołu. – Ciasto na was czeka!
Spojrzeliśmy po sobie i z piskiem wybiegliśmy z mojego pokoju. Jego
rodzice na nasz widok uśmiechnęli się pod nosem. Byliśmy. Ja i
Kepa. Zawsze razem. Nigdy osobno.
–
Zapraszam do kuchni – moja mama
spojrzała nas wyczekująco. Zgodnie pokiwaliśmy głowami i
zniknęliśmy w jej królestwie. Ona sama poszła poprzestawiać
prezenty pod choinką, a młodsza siostra Kepy od razu rzuciła się
jej na pomoc. Tata wesoło pogwizdywał pod nosem, wieszając
jemiołę.
–
Uwielbiam nas razem… Uwielbiam nasze
rodziny razem… – powiedziałam zabierając się za dekorowanie
ciasta.
–
Ja również – zaśmiał się biorąc
do ręki opakowanie z cukrem pudrem. – Czasami wyobrażam nas
sobie, jako małżeństwo. Małżeństwo z dziećmi, które oczekuje
pierwszej gwiazdki… – Westchnął, a ja obdarzyłam go promiennym
uśmiechem.
–
Kiedyś te wizje na pewno się spełnią
– szepnęłam obsypując go cukrem pudrem. Krzyknął oburzony, ale
po chwili odpłacił mi się tym samym. Zaśmiałam się głośno,
kiedy złapał mnie w pasie i zaczął sypać smakowity oraz słodki
proszek na moje włosy.
–
All I want for Christmas is you –
zanucił przygryzając płatek mojego ucha.
–
All I want for Christmas is you, baby –
odpowiedziałam scałowując cukier puder z jego nosa. Tego jednego
byłam pewna. Tylko jego chciałam. Zawsze…
Londyn,
24.12.2018 r.
Tegoroczne
święta spędzałem w gronie Andreii oraz jej rodziców. Moi wraz z
siostrą zostali w Hiszpanii. Tęskniłem za nimi i obiecałem sobie
w duchu, że za rok będzie inaczej. Nie miałem pojęcia, jak
powiedzieć im, że są dziadkami uroczej czteroletniej dziewczynki,
której uśmiech roztapiał wszelkie lody. Bałem się, chociaż
przeczuwałem, że byliby zadowoleni, gdyby dowiedzieli się prawdy.
Zawsze uwielbiali Adrianę i traktowali ją, jako nieodłączną
część mnie. Bo tak zawsze było. Ja i ona. Zawsze razem. Ocknąłem
się dostrzegłszy Andreę, która przypatrywała mi się uważnie.
Posłałem jej uśmiech, który niepewnie odwzajemniła. Od chwil
spędzonych z Adrianą nie funkcjonowałem normalnie. Ciągle
rozpamiętywałem smak jej słodkich ust, dotyk jej delikatnych i
subtelnych dłoni. Ciągle o niej myślałem, nie potrafiłem
przestać. Była wszędzie. Była w moich myślach, w moim
życiu, w moim sercu. Była tam razem z moją córeczką…
–
Pora zaczynać – odezwała się Andrea
dotykając mojego ramienia.
–
Tak… Pierwsza gwiazda właśnie
rozbłysła – powiedziałem wpatrując się w niebo. Moja
dziewczyna parsknęła śmiechem.
–
Nie sądziłam, że dalej wierzysz w
takie rzeczy – mruknęła zmierzając w stronę swoich rodziców.
Patrzyłem na nią i nagły ból wstrząsnął moim sercem. Święta
powinno spędzać się z osobami, które się kocha. Zamknąłem
powieki przywołując w myślach obraz szczęśliwej rodziny.
Adriany. Mnie. Naszej córeczki biegnącej wprost w moje ramiona,
dziękującej za prezent, obejmującej swoimi rączkami moją szyję…
Rodziny, której przez własną głupotę nie miałem. Ale byłem
zdeterminowany zrobić wszystko, by odzyskać dwie najważniejsze
kobiety swojego życia…
Londyn,
26.12.2018 r.
Po
meczu, który tradycyjnie odbywał się w Boxing Day zmęczony
wróciłem do domu. Cieszyłem się z wygranej odniesionej nad
zespołem z Watford. Nie było łatwo, ale zachowałem czyste konto,
co oprócz zwycięstwa mojej drużyny było dla mnie niezwykle ważne.
Zdziwiłem się widząc światło dobiegające z sypialni. Była
późna noc. Droga z Watford nie była długa, jednak dawała
się we znaki. Czyżby Andrea czekała na mnie tyle czasu?
Odstawiwszy butelkę z wodą na stolik udałem się w kierunku
sypialni. Delikatnie otworzyłem drzwi niepewny tego, co zobaczę.
Andrea leżała na łóżku, zwrócona tyłem do mnie. W dłoni
trzymała telefon. Z kim do cholery mogła rozmawiać o tej godzinie?
–
Cristina, czy ty nic nie rozumiesz?! –
krzyknęła oburzona, zagarniając swoje czarne, gęste oraz długie
włosy na ramię. – Przecież, kiedy Kepa dowie się prawdy to mnie
znienawidzi!
Zmarszczyłem
brwi nie wiedząc, o co chodzi. Czyżby Andrea miała kogoś na boku?
Czyżby grała na dwa fronty? Czy mógłbym ją za to winić
doskonale wiedząc, że sam dopuściłem się zdrady? – Ogarnij
się! Gdy dowie się, że od samego początku wiedziałam, że
Adriana jest w ciąży to będzie koniec wszystkiego! Kiedy
wyjdzie na jaw to, że wiedziałam o istnieniu tego bachora to mogę
pożegnać się ze wszystkim… Co mam zrobić?! – Jęknęła
zrozpaczona. Kilkakrotnie zamrugałem powiekami, a prawda uderzyła
we mnie niczym bumerang. Poczułem wściekłość, jakiej nie czułem
jeszcze nigdy. Agresja krążyła w moim ciele, płynęła w moich
żyłach domagając się ujścia. Zacisnąłem mocno szczękę,
głośno trzaskając drzwiami. Andrea drgnęła zaskoczona i upuściła
telefon. Wpatrywała się we mnie zszokowana, a ja nie potrafiłem
określić, co chcę jej zrobić. – Kepa… – Szepnęła
wystraszona.
–
Czy to prawda?! Powiedz, że się
przesłyszałem, powiedz, że to nieprawda, że nie miałaś pojęcia
o ciąży Adriany! – wycharczałem robiąc krok w stronę łóżka.
Andrea zbladła.
–
To prawda – potwierdziła. –
Wiedziałam o wszystkim od samego początku.
***
Witam!
Mam nadzieję, że choć trochę Was zaskoczyłam... ;)
Wesołych Świąt, Kochane! <3
(Ach, ten łańcuch... ^^ :D)
Pozdrawiam ;*
Andrea od samego początku wiedziała o ciąży Adriany? Tego bym się w życiu nie spodziewała. 😮
OdpowiedzUsuńPrzez tyle lat milczała, aby tylko Kepa o niczym się nie dowiedział i przypadkiem nie zdecydował odbudować swojego związku z Adrianą... Jak tak można? Albo jej miłość do niego jest tak obsesyjna, że chce go tylko dla siebie, albo jest po prostu bezwzględną i bezuczuciową osobą. Świadomie pozbawiła Kepę tylu lat z życia córki, a Anastasii odebrała ojca... Nie mając nawet najmniejszych wyrzutów sumienia.
Teraz jednak to się na niej zemściło. Jakoś nie sądzę, że Kepa jej to wybaczy i nadal będą żyć w na pozór szczęśliwym związku. Zwłaszcza nie teraz, gdy myśli on wciąż o Adrianie i Anastasii. Rozpaczliwie wręcz pragnąc ich odzyskać. Co niestety wcale nie będzie łatwe. W końcu Anastasia jest taka mała, a co najważniejsze za swojego tatę uważa Diego.
Święta tylko nasiliły tęsknotę za sobą Adriany i Kepy. Podczas tego magicznego i rodzinnego czasu. Nie mogli być ze sobą. O czym marzyli. Strasznie zrobiło mi się ich żal. Zwłaszcza po przeczytaniu o ich wspólnych świętach przed laty, gdzie byli tacy szczęśliwi. Oby to jeszcze kiedyś do nich wróciło.
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział.
Wesołych Świąt. 🙂
O rany Julek! Ty nas wiecznie zaskakujesz i nie choć trochę, ale bardzo 😮 Jak jego ukochana mogła być taka przebiegła? Może i on postąpił źle, ale gdyby podzieliła się z nim tą radosną nowiną, to być może w Wigilię 2018 przy boku Adriany stałby Kepa, szukający z córką pierwszej gwiadki i cieszący się razem z nią ze śniegu. Teraz powinien z nią zerwać, bo nie zasłużyła na przebaczenie. A co jeśli Diego ma też swoje za uszami? No wtedy byłoby idealne wyjście z sytuacji, chociaż mąż Ad nie wydaje się taki zły, a ona od początku nie zyskała mojej sympatii. Kochana mam nadzieję, że pojawisz się jeszcze w tym roku. Życzę tobie zdrowych i wesołych świąt oraz wiele wiele weny, bo zerkam sobie na nowe opowiadanie z Kepą i już chcę poznawać kolejne jego losy. Ściskam
OdpowiedzUsuńŚwięta Bożego Narodzenia to czas radości i miłości, a mimo to, Adriana nie potrafi się cieszyć w pełni tymi magicznymi dniami. Ma kompletny mętlik w głowie, związany z miłością jej życia. Nie czuje wyrzutów sumienia z powodu tego, co się stało, a jednak źle jej z faktem iż zdradziła męża. Ale cóż, stało się. Ogarnęły ją emocje i tęsknota za tym, co jest dla niej ważne i co życie jej niesprawiedliwie odebrało. Rozpaczliwie chciała przypomnieć sobie, jak to jest być w ramionach ukochanego mężczyzny. To wydarzenie skomplikowało i tak ogromny bałagan, który powstał w jej życiu. Nie potrafi nawet udawać szczęśliwej żony. Cały czas myśli o ojcu swojego dziecka i o tym, że to z nim powinna spędzić święta. Z nim i ich córeczką. Tak, jak sobie to wymarzyli. Wspomnienie było niezwykle urocze. To na prawdę smutne, że życie rozdzieliło tą dwójkę. Bo to oczywiste, że się kochali, a na dodatek ich rodziny darzyły się ogromną sympatią. Wszystko było piękne. Ale niestety ... jak jest pięknie, to zaraz musi się coś zepsuć.
OdpowiedzUsuńCzy mnie zaskoczyłaś? Ja jestem zszokowana! I ogromnie wściekła! Jak to Andrea (wyszczerz) wiedziała o ciąży Adriany? ;o Ok, rozumiem że nie chciała go stracić, ale jest coś takiego jak sumienie. Gdyby na prawdę go kochała, to bez zastanowienia by mu o tym powiedziała! Bo to nie była bzdura, a prawdopodobieństwo zostania przez niego ojcem. Kompletnie nie rozumiem, jak można być taką egositką. To nie ona była wówczas najważniejsza, nie Kepa i nie Adriana, a niewinne dziecko! Ugh, ciekawe co chłopak teraz zrobi, bo wątpię że wybaczy jej coś takiego!
Wesołych Świąt!!! ;*
Ło, ło, ło, ale co tu się wydarzyło? Jak to Andrea wiedziała o ciąży Adriany? I nie powiedziała niczego Kepie? To okrutne. Ukrywała przed Kepą fakt, że ma córkę. Tak naprawdę zaprzepaściła jego szansę na bycie ojcem. W imię czego? Jakieś chorej ambicji? Niby miłości do Kepy? Zachowała się okropnie i nie zdziwię się jeśli Kepa teraz z nią zerwie. Bo takich rzeczy się po prostu nie robi.
OdpowiedzUsuńBiedna Ariadna musi zmierzyć się z wyrzutami sumienia. Nie są one całkowicie nieuzasadnione –– w końcu dopuściła się zdrady. Ale myślę, że powinna trochę wyluzować. Co się stało to się nie odstanie, teraz tylko trzeba wymyślić jak z tego wybrnąć. Na pewno nie będzie łatwo. W końcu zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo Diego kocha ją i Anastasię. W całej tej sytuacji on ucierpi najbardziej. Bo jeszcze Nastii może uda się na przykład wytłumaczyć, że ma dwóch tatusiów albo coś podobnego.
Ale Diego będzie cierpiał. Bo kocha Ariadne, kocha Anastasię i nie wyobraża sobie, że cokolwiek mogłoby mu je odebrać. Są jego rodziną, są najważniejsze pod słońce. Gdy dowie się o zdradzie będzie załamany, cały świat zwali mu się na głowę.
Przyznam, że teraz jeszcze bardziej nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Strasznie ciekawi mnie, jak to wszystko się dalej potoczy, jaką decyzję podejmie Ariadna. Mam jednak nadzieję, że wszystko skończy się dobrze.
Pozdrawiam
Violin
Niestety Adriany święta nie są tak kolorowe i magiczne jak powinny być. A wszystko dlatego, że dręczą ja wyrzuty sumienia po tym co się stało. Do tego okropnie tęskni za Kepa.
OdpowiedzUsuńChoćby nie wiem co zrobiła ibtak ktoś będzie cierpiał. Narazie cierpi na i Kepa. A gdyby wyznała prawdę. Sądzę że Diego by się załamał. On tak mocno kocha Adrianę i małą.Nie mam pojęcia jak ty to chcesz rozwiązać.
Co do Andrei jestem w szoku. Jak ona mogła zrobić coś takiego? Jakim prawem zataila wiadomość o ciąży Adriany przed Kepa.
Będę najszczesliwsza jak Kepa z nią zerwie. Bo nawet nie wyobrażam sobie ,że on jej wybaczy coś takiego.
Pozdrawiam cieplutko ,życzę Wesołych Świąt. I czekam na kolejny rozdział.