piątek, 28 grudnia 2018

Ósmy

Londyn, 26.12.2018 r.

 – Jak mogłaś mi to zrobić?! – warknąłem. – Jak mogłaś ukrywać przede mną fakt, że Adriana jest w ciąży, że zostanę tatą?!
Nie chciałam cię stracić! – odpowiedziała, a ja kpiąco prychnąłem pod nosem. Nie chciała mnie stracić, też mi coś! – Jak się dowiedziałeś? Od jak dawna znasz prawdę? – Zapytała cicho.
Od ponad miesiąca – wydusiłem z siebie. – Zobaczyłem Anastasię i miałem cholerną pewność, że mała jest moja! Ma moje oczy, ma mój uśmiech! Andrea… Dlaczego, dlaczego na Boga doprowadziłaś do tego, że straciłem cztery lata z jej życia? Dlaczego przedwcześnie odebrałaś jej biologicznego ojca? Odpowiedz! – Krzyknąłem walcząc ze sobą. Miałem ochotę podejść do niej, potrząsnąć ją, szarpnąć…
Rozstaliście się! Związałeś się ze mną! Kochałam cię już od dawna i chciałam sprawić, byś ty również się we mnie zakochał… Gdy do tego doprowadziłam, gdy już cię zdobyłam, miałam nagle wypuścić cię z rąk? Tylko dlatego, że dowiedziałam się o ciąży tej suki? – wysyczała.
Nie nazywaj jej tak! – czułem, jak tracę nad sobą panowanie. – Adriana jest mamą mojej córki! Jedyną suką jaką znam w tej chwili jesteś ty!
Kepa… Zrobiłam to, bo cię kocham do cholery! Jesteś moim życiem, nie mogłam pozwolić, by to dziecko je zrujnowało…!
Nie wierzę w to, co słyszę! Jak mogłem zakochać się w kimś takim, jak ty?! – popatrzyłem na nią z odrazą. Łzy płynące po jej twarzy nie robiły na mnie żadnego wrażenia. W tej jednej chwili stała się dla mnie zerem, nic nie znaczącą osobą. Miałem ochotę ją zdeptać i patrzeć na jej cierpienie. Przez nią straciłem możliwość bycia z Adrianą. Przez nią nie miałem pojęcia, o istnieniu mojej córeczki. Przez nią nie słyszałem bicia jej malutkiego serduszka, nie widziałem jej pierwszych kroczków. Przez nią straciłem cztery lata, których nikt mi nie zwróci. – Wynoś się stąd!
Słucham?
Wyraziłem się jasno… Wynoś się stąd! Wynoś się z tego mieszkania, wynoś się z mojego życia… W tej chwili! – warknęłam zaciskając pięści. – Andrea wyjdź, bo nie odpowiadam za siebie – Dodałem oddychając ciężko. – Nie chcę cię już widzieć, nie chcę cię w moim życiu.
Kepa…
Andrea, powtarzam po raz ostatni. Odejdź!
Spojrzała na mnie z wyrzutem. Nie obchodziło mnie to, gdzie się podzieje. Nie obchodziło mnie to, że była późna noc, że mogła stać się jej jakaś krzywda. Nie obchodziło mnie nic.
Będziesz tego żałował – obwieściła chwytając swoją torebkę.
Żałuję, że zmarnowałem na ciebie tyle lat – powiedziałem posyłając jej nienawistne spojrzenie. – Wróć po swoje rzeczy, gdy nie będzie mnie w mieszkaniu. A teraz znikaj. Zniknij z mojego życia raz na zawsze! – Warknąłem. Pokiwała głową, po czym opuściła sypialnię, a następnie wyszła głośno trzaskając drzwiami. Zacząłem krzyczeć na całe gardło strącając z komody nasze wspólne fotografie. Szkło potłukło się na drewnianych panelach. Osunąłem się na kolana drąc zdjęcia na małe kawałeczki. Oparłem się o drzwi i zacząłem płakać. Dreszcze wstrząsały moim ciałem, a ja nie mogłem przestać. Płakałem nad czterema straconym latami…

Londyn, 27.12.2018 r.

 Gdy po odwiezieniu Anastasii do dziadków wróciłam do domu czułam, że coś jest nie tak. Samochód Diego był w garażu, jednak jego nie było w kuchni, w salonie, w łazience, w naszej sypialni, w jego gabinecie…
Diego? – zawołałam. – Gdzie jesteś?!
W gabinecie – usłyszałam w odpowiedzi.
Przecież dopiero co w nim byłam… – zaczęłam, a chwilę później dotarło do mnie o jakim gabinecie mówił. Z wahaniem pchnęłam drzwi do mojego małego azylu wiedząc już, jaki widok zastanę. Diego siedział przy drewnianym biurku i nieobecnym wzrokiem wpatrywał się w zawartość pudełka, które miało dla mnie tak ogromną wartość.
Przepraszam, że zacząłem grzebać w twoich rzeczach. Nie będę cię winił, jeśli się na mnie zezłościsz, ale… – urwał, a ja poczułam niewyobrażalny ból w sercu. – Ale zauważyłem, że coś jest nie tak. Byłaś nieobecna, rozkojarzona, mówiłaś, że wszystko jest w porządku, ale nie uwierzyłem ci. Znam cię na tyle, by dostrzegać takie rzeczy. Ufam ci, Adriana i naprawdę żałuję, że przeszukałem twoje rzeczy, ale nie mogłem inaczej…
Diego… To ja przepraszam, że dowiedziałeś się w taki sposób. Nie winię cię za to, rozumiem to, co zrobiłeś. Naprawdę nie tak to wszystko miało wyglądać…
Teraz rozumiem twoją niechęć, to dlaczego nie chciałaś chodzić ze mną na mecze. Teraz rozumiem, dlaczego nie byłaś zachwycona, gdy Kepa przebywał w naszym domu… To on jest prawdziwym tatą Anastasii, prawda? – zapytał walcząc ze łzami.
Tak, to Kepa jest biologicznym tatą małej – wyznałam. Walczyłam z tą prawdą przez trzy lata, ukrywałam ją, nie zdradzałam szczegółów ze swojej przeszłości, by teraz, w końcu wszystko wyjawić. – Pochodzę z tej samej miejscowości, co on. Przez wiele lat byliśmy razem, kochaliśmy się i wierzyliśmy, że nasza miłość przetrwa wszystko. Jednak… Wściekł się, gdy usłyszał o mojej przeprowadzce do Londynu. Postawił mi ultimatum mimo tego, że mnie kochał. Albo on, albo moi rodzice. Rzecz jasna wybrałam wyjazd z rodzicami. Później dowiedziałam się, że jestem w ciąży i powróciłam do Hiszpanii, by mu o tym powiedzieć. Jednak był już z Andreą i… I nigdy miał nie poznać prawdy o tym, że zostanie tatą… – Mówiłam.
Aż do jego przeprowadzki tutaj – dokończył za mnie Diego. – Już wie, prawda?
Tak… Zauważył podobieństwo, a gdy zajmował się małą zapytał o jej wiek i poznał prawdę.
Jak zareagował? – zapytał patrząc na nasze wspólne zdjęcia znajdujące się w pudełku.
Pokochał ją – odpowiedziałam szczerze i wyznałam, że od miesiąca widuje ją regularnie i próbuje w jakimś stopniu nadrobić stracone lata. – Diego, co zrobimy? Anastasia ma prawo wiedzieć, ale dla niej to ty jesteś tatą. Jest jeszcze dzieckiem, ma dopiero cztery latka…
Adriana, poradzimy sobie z tym – zapewnił mnie. Podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło. – Tylko kończymy z kłamstwami i zatajaniem prawdy, dobrze?
Dobrze – pokiwałam głową. To był ten moment, by powiedzieć mu o zdradzie. To był ten moment, by powiedzieć mu, że kocham Kepę. Jednak nie mogłam. Nie mogłam mu tego zrobić. – Anastasia jest w tej chwili najważniejsza.
Wiem o tym – przyznał mi rację tuląc mnie do siebie. Zamknęłam oczy przywołując w myślach obraz Kepy. Czy kiedykolwiek będzie nam dane zaznać prawdziwego szczęścia? Czy kiedykolwiek staniemy się rodziną…?

Londyn, 28.12.2018 r.

 Grając na fortepianie próbowałam zapomnieć o otaczającej mnie rzeczywistości i przenieść się w znany tylko mi świat. Grając byłam sobą, niczego nie musiałam ukrywać, ani udawać. Byłam tylko ja, melodia oraz nuty…
Adriana? – zaskoczona usłyszałam głos Kepy. – Mogę ci przeszkodzić?
Tak – odparłam z wahaniem wstając od fortepianu. – Jak się tu dostałeś?
Diego mnie wpuścił, gdy wychodził… Już wie, prawda?
Wie – potwierdziłam. – Napijesz się czegoś? – Zaproponowałam. Pokiwał głową i zszedł ze mną na dół. – Co cię tu sprowadza?
Andrea wiedziała o twojej ciąży i ukrywała to przede mną przez te wszystkie lata – powiedział bez ogródek, a szklanka z wodą, którą trzymałam w dłoni z hukiem spadła na podłogę.
Co? – wydukałam czując, że robi mi się słabo. Kepa chwycił mnie za rękę i poprowadził do salonu, bym usiadła na kanapie. Sam zajął miejsce obok i powiedział mi wszystko, czego dowiedział się od swojej byłej już dziewczyny. Byłam w szoku. Nie mogłam uwierzyć, że Andrea z premedytacją zataiła przed nim tak ważną wiadomość. W imię czego? W imię miłości, tego, że nie chciała go stracić? Oddychałam z trudem. Gdyby nie ona… Gdyby nie ona wraz z Kepą stworzylibyśmy małej rodzinę z prawdziwego zdarzenia. Bylibyśmy razem w pierwszych chwilach jej życia. Na zmianę nucilibyśmy jej kołysanki, tulili do snu, wstawali w nocy… Razem walczylibyśmy ze łzami, z niepowodzeniem… Razem cieszylibyśmy się z każdego sukcesu, jakim niewątpliwie było stawianie pierwszych kroczków, czy pierwsza jazda na rowerze. Razem wszystko byłoby prostsze… – Jak ona mogła nam to zrobić? Jak mogła zrobić to tej małej, niczemu niewinnej dziewczynce? – Spytałam nie próbując hamować łez.
Nie wiem – bezradnie pokręcił głową obejmując mnie. – Ale bez względu na wszystko przejdziemy przez to razem. Tak jak kiedyś to sobie obiecaliśmy. Pamiętasz?
Pamiętam… Myślisz, że naprawdę mamy szansę?
Myślę, że tak… Wierzę, że nasza miłość jest silna. Wierzę, że sobie poradzimy, bo wierzę w nas… – szepnął przytulając mnie mocniej. – Kocham cię, Adriana.
A ja kocham ciebie, Kepa. Zawsze i na zawsze…


***

Witam! 

Kepa pogonił Andreę, cieszycie się? :D Kolejny będzie znacznie ciekawszy, główną rolę odegra mała Anastasia... ;) 

Szczęśliwego Nowego Roku! <3 


Do napisania w 2019!

https://ukryte-pragnienie.blogspot.com/ zapraszam na prolog! :)

Pozdrawiam ;* 

6 komentarzy:

  1. Ogromnie się cieszę, że Kepa zakończył swój bezsensowny związek z Andreą. Ta dziewczyna nigdy nie była warta jego uwagi, a to co zrobiła. Pokazało tylko, jak próżnym i egoistycznym jest człowiekiem. Od samego początku do końca myślała tylko o sobie. Teraz się jednak w końcu doigrała. Mam nadzieję, że raz na zawsze zniknie z życia Kepy i Adriany.
    Nie spodziewałam się, że Diego akurat w taki sposób pozna prawdę o biologicznym ojcu Anastasii i związku Adriany z Kepą. W jeszcze większy szok wprowadziła mnie jego reakcja. Przyjął to tak spokojnie i bez żadnego sprzeciwu zaakceptował dalsze spotkania Kepy z Anastasią. Diego naprawdę wygląda, jak chodzący ideał. Przez co, jeszcze bardziej mi go szkoda. W końcu, gdy dowie się o prawdziwych uczuciach Adriany. Na pewno poczuje się bardzo zraniony.
    A ten moment może już nadejść bardzo niedługo, zwłaszcza że Kepa coraz mocniej zbliża się ponownie do Adriany. Obydwojgu coraz trudniej trzymać się na dystans.
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział.
    Życząc Szczęśliwego Nowego Roku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tak, cieszę się niezmiernie. Że ten beznadziejny związek Kepy i Andrei dobiegł końca. Chłopak zresztą nie mógł postąpić inaczej. Nie wyobrażam sobie , że mógłby z nią zostać po tym czego się dowiedział.
    Przecież ona zabrała mu cztery lata życie małej. Przez nią nie widział, jak rośnie, jak uczy się chodzić. Zaczyna mówić. Chyba bym ją zabiła na jego miejscu.
    Diego jest dla mnie chyba ideałem. I nie przeżyję tego jak Adriana zostawi go dla Kepy ;)
    To z jakim spokojem przyjął wiadomość o prawdziwym ojcu Anastasii jest zadziwiające.
    Już mi go żal na samą myśl o tym jak bardzo będzie cierpiał , gdy dowie się że Adriana nadal kocha Kepę. A to chyba zbliża się wielkimi krokami.
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :) Pozdrawiam Cię cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No i Andrea wyleciała z głośnym hukiem. I bardzo dobrze, Kepa powinien zrobić to już dawno temu. Bo w ogóle co ona sobie myślała? Żeby tak perfidnie oszukiwać mężczyznę, którego teoretycznie się kocha. I jeszcze pozbawić niewinne dziecko rodzica, możliwości poznania swojego ojca. To okrutne, więc straszne. Andrea zachowała się jak potwór i mam nadzieję, że raz na zawsze zniknęła z życia Kepy. Choć niestety sądząc po jej ostatnich słowach, jeszcze się pojawi.
    Diego już wie, że to Kepa jest ojcem Anastasii. Przyjął to zaskakująco dobrze, ale pewnie dlatego, że jeszcze nie wie o prawdziwych uczuciach Ariadny. Zresztą Diego jest po prostu porządnym facetem, któremu najbardziej zależy na szczęściu Nastii. I cały czas boję się, że on będzie w tym wszystkim cierpieć najbardziej.
    Kepa i Ariadna w końcu wyznali sobie uczucia. I teraz muszą spokojnie porozmawiać o zaistniałej sytuacji. Jak z niej wybrnąć? Jak powiedzieć Natii o ojcu? Co zrobić z Diego? Z niecierpliwością oczekuję odpowiedzi na te pytania.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  4. To, że Andrea jest skończoną egoistką, było wiadome od poprzdniego rozdziału. Miałam nadzieję, że chociaż tłumaczyć się będzie w bardziej sensowny sposób. A ona dalej brnęła w to szambo, które sama zbudowała. To tylko pokazuje, że zdawała sobie sprawę, że Kepa nie obdarza jej takim samym uczuciem, jak ona jego. Wiedziała, że gdy chłopak dowie się o ciąży, to rzuci wszystko dla tego dziecka i jego matki. To smutne, że mimo to, trzymała się tej iluzji szczęścia. Krzywdząc przy tym niewinne dziecko. I kompletnie nie czując wyrzutów sumienia! Dobrze, że Kepa ją pogonił.
    Diego ... ech. Wydaje się być na prawdę porządnym człowiekiem, który kocha swoją żonę i jej córkę. Doskonale zauważył, że coś jest nie tak. Z wyrzutami sumienia grzebał w jej rzeczach, a potem skruszony przyznał się do tego wstydliwego czynu. Miał w końcu poważny powód, aby to zrobić. Więc jak Adriana mogłaby mu nie wybaczyć? Teraz już zna prawdę o swojej żonie i Kepie. Na pewno mu z tym ciężko, bo zdaje sobie sprawę, że prędzej czy później straci małą. I możliwe, że Adrianę też. Nie zasługuje na to, ale z drugiej strony, nie sądzę aby był takim egoistą jak Andrea.
    Kepa i Adriana wyznali sobie miłość <3 Co z tego, skoro schody dopiero się zaczną. Muszą w końcu wyjaśnić całą sytuację Anastasii, co na pewno nie będzie łatwe. A po za tym, jest jeszcze Diego, który jest mężem Adriany.
    Cóż, nie pozostaje nic, jak czekać na nowość :)
    Szczęśliwego Nowego Roku <333

    OdpowiedzUsuń
  5. Andrea nie została przeze mnie polubiona od samego początku i szczerze czułam, że jest zdolna do wszystkiego, ale to co zrobiła jest naprawdę paskudne 💔 Swoim zachowaniem sprawiła, że dziecko zostało tylko z matką, a Kepa stracił tyle ważnych momentów z życia małej. Jeżeli chodzi o Diego to jest naprawdę spoko, bo inny facet na pewno zrobiłby okropną awanturę, a tak spokojnie porozmawiali i zrozumiał żonę. Mogłoby się powiedzieć, że Adriana powinna z nim być i nie szukać szczęścia gdzie indziej, ale jest ta dawna miłość. Mężczyzna, który dalej ją kocha, a przecież był jej pierwszym chłopakiem i to dzięki niemu ma taką uroczą córeczkę. Chciałabym, żeby byli razem, ale będzie mi szkoda męża Ad i Anastazji, która ma swój świat, ukochanych rodziców i na pewno czuje się z nimi bezpiecznie, aż tu nagle okaże się, że ma innego tatę, a wychowywał ją zupełnie obcy mężczyzna. Czekam na więcej i naprawdę już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Wszystkiego co najlepsze w nowym roku, ściskam

    OdpowiedzUsuń
  6. Eeee... Dobra... Dlaczego ja dotarłem na Twojego bloga dopiero dzisiaj?! :o
    No ale nadrobiłam i... Muszę przyznać, że zbieram szczękę z podłogi!
    Andrea - od razu jej nie polubiłam. Wygląda na pijawkę, która była z Kepą tylko dla kasy i wygodnego życia.
    Inaczej ma się sprawa z Diego. Wydaje się być spoko gościem. Miły, kochany i w ogóle, więc trochę mi go szkoda, że znalazł się w takiej sytuacji... Ale Adriana i Kepą muszą być razem. Po prostu muszą! I trzymam za nich kciuki. :D

    Oczywiście opowiadanie leci do obserwowanych, a w wolnej chwili zapraszam też do mnie ;)

    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń