Zauroczona
wpatrywałam się w miesięczne, śpiące w moich ramionach
maleństwo. Anastasia z miejsca stała się najważniejszą osobą w
moim życiu. Kiedy dowiedziałam się, że noszę pod sercem
dziewczynkę nie posiadałam się ze szczęścia. Wtedy mimowolnie
przywołałam wspomnienie, w którym wraz z Kepą wybieraliśmy
imiona dla naszych przyszłych dzieci… Naszych dzieci… Naszego
dziecka… Otrząsnęłam się ze swoich myśli, gdy spostrzegłam,
że malutka się obudziła. Wpatrywała się we mnie brązowymi,
odziedziczonymi po Kepie oczkami. Zaczęłam łaskotać
jej stópki, za co nagrodziła mnie bezzębnym uśmiechem. Kochałam
nasze wspólne momenty. Kochałam ją całym sercem i całą duszą.
Miłość matki do dziecka jest czymś trudnym do opisania. To się
po prostu dzieje. Kiedy po raz pierwszy wzięłam Anastasię w
ramiona wiedziałam, że wokół niej będzie się kręcił cały mój
świat. Były nieprzespane noce, był płacz, były łzy, ale była
również radość oraz chwile beztroskiego szczęścia. Chciałam
zapewnić mojej córce wszystko, co najlepsze. Chciałam dać jej
miłość, poczucie bezpieczeństwa. Chciałam otoczyć ją troską,
chciałam by od pierwszych chwil czuła, że jest bezgranicznie
kochana. Spoglądając na nią wyobrażałam sobie jej przyszłość.
To chyba normalna kolej rzeczy… Czasami było mi cholernie ciężko,
ale dzięki ogromnemu wsparciu, które otrzymywałam od moich
rodziców nawet najtrudniejsze chwile, po upływie czasu stawały się
lekkie. Uszanowali moją decyzję odnośnie niewyjawienia Kepie
prawdy. Zrozumieli, nie zadawali zbędnych pytań. Byłam im za to
wdzięczna. Kepa pozostał w Hiszpanii, z Andreą. Ja byłam w Anglii
wraz z naszą córeczką… Pocałowałam ją w nosek obiecując, że
dokonam wszelkich starań, aby stworzyć jej rodzinę z prawdziwego
zdarzenia. Anastasia była spełnieniem moich marzeń, była
najcenniejszym skarbem, była moja, była nasza…
Londyn,
09.11.2018 r.
Przyjazd
do stolicy Anglii oraz ponowne pojawienie się Adriany w moim życiu
obudziło ukryte przez tyle lat uczucia. Gdy prawie trzy miesiące
temu spotkaliśmy się na kolacji nie mogłem uwierzyć własnym
oczom. Ona tam była, prawdziwa, namacalna… Nie spodziewałem się,
że jeszcze kiedykolwiek ją ujrzę. Myślałem, że pozostanie moją
przeszłością, moją pierwszą wielką miłością, bez której nie
wyobrażałem sobie życia. Jednak… Los zakpił sobie ze mnie,
szydził ze mnie, śmiał mi się prosto w twarz. Adriana… Zmieniła
się. Stała się prawdziwą kobietą. Wypiękniała, dojrzała.
Spełniła swoje największe marzenie… Została żoną oraz matką.
Ta wiadomość nieoczekiwanie zabolała mnie najbardziej. Kiedy
spostrzegłem na jej palcu złotą obrączką oraz gdy usłyszałem,
że ma córkę coś we mnie pękło. To miała być nasza przyszłość,
to mieliśmy być my… Mieliśmy być szczęśliwi do końca świata,
mieliśmy się kochać nie zważając na nic. Nie zadręczałem się
tym wcześniej, jednak jej ponowne pojawienie się w moim życiu
zmieniło wszystko. Coraz częściej myślałem o naszej przeszłości,
o tym, jak paskudnie ją potraktowałem. Byłem niedojrzałym
gówniarzem, który w porę nie potrafił dostrzec jej potrzeb.
Wybrałem za nas oboje nie dając jej dojść do głosu. Byłem
cholernym egoistą każąc jej zostawić rodzinę, podczas gdy sam
ani myślałem opuszczać swojej. Rozstaliśmy się, a raptem parę
dni później na mojej drodze pojawiła się Andrea. Andrea, która
mnie pocieszała, która obiecywała, że ból po stracie Adriany
minie szybko, która zupełnie mnie tym zaskakując wyjawiła mi
swoje uczucia. Nie myślałem wtedy jasno, od razu rzuciłem się w
jej ramiona, aby zapomnieć. Z biegiem lat uświadomiłem sobie, jak
ohydnie się zachowałem. Jednak… Nie potrafiłem się przemóc,
nie potrafiłem biec za szczęściem, nie potrafiłem zdobyć się na
odwagę, by odzyskać Adrianę. Z czasem zakochałem się w Andreii
myśląc, że tak właśnie powinno być. Była ze mną, wspierała
mnie, kibicowała… Lecz nie była moją Adrianą. I to była jej
największa wada. Podejrzewam, że żadna nigdy nie mogłaby się
równać z moją Adrianą. Moją blondynką o wesołych oczach oraz
szczerym uśmiechu. Czy byłem szczęśliwy? Wydawało mi się, że
tak. Czy Adriana była szczęśliwa? Była, wraz ze swoim mężem
oraz córeczką. Nie ze mną. Przekreśliłem wszystko godząc się z
innym losem. Ale czy właśnie tak powinno być…?
Londyn,
10.11.2018 r.
Naciskając
mocno klawisze fortepianu próbowałam zapomnieć o otaczającej mnie
rzeczywistości. Grałam będąc w świecie, do którego tylko ja
miałam dostęp. Próbowałam zostawić za sobą wszystkie troski
oraz zmartwienia, lecz jak się okazało było to niewykonalne. Od
czasu tej nieszczęsnej kolacji starałam się nie myśleć o
Hiszpanie oraz o tym, jak bezczelnie wkroczył do mojego życia…
Do mojego poukładanego życia. Przeklinałam go na wszystkie możliwe
sposoby, przeklinałam Andreę, przeklinałam wszystko, jednak nawet
to nie pomogło. Nieproszony wkradał się do moich myśli, kiedy
najmniej się tego spodziewałam. Towarzyszył mi w codziennych
czynnościach, a ból serca uświadamiał mnie w tym, że nigdy nie
pogodziłam się z jego stratą. Bo… Jak mogłam pogodzić się ze
stratą ukochanego, ojca mojej córki? Kochałam Diego, lecz był to
inny rodzaj miłości. Bezpieczny, czuły, stabilny. Przebywając w
obecności Kepy odczuwałam euforię, podekscytowanie, pożądanie,
iskrę czegoś niespodziewanego. Tam były prawdziwe emocje, był
żar, była miłość, którą podobno przeżywa się tylko raz w
życiu… Był Kepa… Od prawie trzech miesięcy Diego próbował co
jakiś czas wyciągnąć mnie na mecz, jednak za każdym razem mu
odmawiałam. Bałam się kolejnego spotkania z Kepą, z Andreą, z
przeszłością. Bałam się przebywać blisko niego, bałam się, że
pewnego dnia dostrzeże Anastasię oraz podobieństwo i wszystko nad
czym tak ciężko pracowałam trafi szlag. Otrząsnęłam się ze
swoich myśli spostrzegając Diego. Uśmiechnęłam się do niego
kończąc utwór.
–
Nie chciałem ci przeszkadzać, myszko –
powiedział na wstępie.
–
Nie przeszkadzasz mi, właśnie
skończyłam – oznajmiłam wstając ze stołka.
–
Bardzo podoba mi się to, ile siebie
wkładasz w wykonanie właśnie tego utworu… – rzekł z
podziwem. – Zauważyłem to już jakiś czas temu, ale nie
chciałem, żebyś wiedziała, że cię podglądam – Zaśmiał się,
co odwzajemniłam.
–
To mój ulubiony artysta hiszpański,
Pablo Alborán – wyjaśniłam. – Solamente Tú – Podałam mu
tytuł, niepotrzebnie zresztą. Moja ulubiona piosenka. Ulubiona
piosenka Kepy. Nasza ulubiona piosenka. Westchnęłam ciężko
podchodząc do Diego. Pogładził z czułością mój policzek,
a ja z ufnością wtuliłam się w niego.
–
Chciałbym z tobą o czymś pomówić…
– zaczął spoglądając na mnie.
–
Więc mów, co ci leży na sercu –
zachęciłam go.
–
Dostałem propozycję od pana
Abramovicha… – wyrzekł. – Chce, abym został jego wspólnikiem…
Jego zastępcą…
–
Jego zastępcą? – wydukałam.
–
Tak – pstryknął mnie w nos. –
Zastępca właściciela Chelsea Londyn… Czyż to nie brzmi dumnie?
– Na dowód tego wypiął pierś do przodu, a ja chcąc nie chcąc
zaśmiałam się wraz z nim. – Uważasz, że powinienem przyjąć
to stanowisko?
–
Oczywiście! – zapewniłam go. W tej
chwili to ja nie byłam ważna. Nie ważne były moje uczucia, nie
ważny był Kepa. Ważny był Diego i życiowa szansa, jaką dostał
od losu. – Kochanie, nawet się nad tym nie zastanawiaj! Widać,
jak bardzo pan Abramovich ceni ciebie oraz twoje umiejętności.
Jestem przekonana, że świetnie spiszesz się w nowej roli –
Pocałowałam go w policzek, a on objął mnie jeszcze mocniej.
–
Jesteś najwspanialszą żoną na
świecie! Kocham cię, Adriana!
–
Ja też cię kocham, Diego. Ja też cię
kocham…
Londyn,
11.11.2018 r.
Po
wygranym meczu z Evertonem zmęczony marzyłem jedynie o wygodnej
kanapie bądź łóżku. Zamiast tego musiałem udać się do domu
nowego zastępcy Abramovicha. Do domu Diego oraz Adriany. Czy los nie
jest parszywy? Kiedy Roman przed dzisiejszym spotkaniem przedstawił
nam swoją decyzję myślałem, że to tylko jeden z jego
niezrozumiałych żartów, ale zrozumiałem, że to prawda, kiedy
zobaczyłem Diego. Do ciężkiej cholery, jakie jeszcze czekają mnie
niespodzianki? Zaparkowałem pod wskazanym adresem podziwiając
okazały dom. Odetchnąłem głęboko kilka razy, po czym opuściłem
ciepłe wnętrze samochodu. Z duszą na ramieniu nacisnąłem
dzwonek.
–
Cześć, Kepa! Wchodź, czuj się, jak u
siebie – tymi słowami przywitał mnie Diego po otworzeniu drzwi.
Wślizgnąłem się do holu ściągając buty. – Och, daj spokój,
nie zaprzątaj sobie tym głowy! Wiem, że pewnie ci spieszno,
dlatego dam ci tylko do podpisania te dokumenty i możesz zmykać –
Powiedział.
–
Cześć – odparłem. – Wcale mi się
nie spieszy – Skłamałem.
–
To w takim razie napijesz się czegoś?
–
Jeśli mogę prosić o kawę, to z chęcią
– nie rozumiałem, dlaczego te słowa opuściły moje gardło. Może
podświadomie chciałem zobaczyć się z Adrianą?
–
Nie ma problemu, rozgość się! –
ruchem dłoni wskazał mi salon, a sam udał się do kuchni.
Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to kominek otoczony ramkami ze
zdjęciami oraz porozrzucane na dywanie zabawki. Zwabiony ciekawością
podszedłem bliżej, aby przyjrzeć się fotografiom. Uśmiechnąłem
się szeroko na widok jednej, jednak po chwili ze zdziwieniem
zmarszczyłem brwi.
–
To moje ulubione zdjęcie – nagle obok
mnie pojawił się Diego. – Ze względu na moje interesy,
zeszłoroczny okres świąteczny spędziliśmy w Rosji – Wyjaśnił
stawiając kawę na szklanym stoliku. Pokiwałem głową.
–
Wyrośnięta ta wasza pannica –
zaśmiałem się, a Diego dołączył do mnie.
–
Zdecydowanie – przytaknął. – O, o
wilku mowa! – Powiedział odwracając się, by porwać córkę w
ramiona. Poszedłem za jego śladem. Mała zanosiła się głośnym
śmiechem, który udzielił się również mi. – No już, koniec
tego dobrego. Przywitaj się ładnie – Szepnął do niej, a ona jak
na komendę pokiwała głową.
–
Cześć, jestem Anastasia! – przywitała
się wyciągając do mnie rękę, którą z ochotą uścisnąłem.
–
Cześć, jestem Kepa – mówiąc to
spojrzałem jej w oczy. I poczułem się tak, jakbym dostał w głowę
czymś ciężkim. Jej oczy. Moje oczy…
***
Witam!
Z wielką radością przedstawiam Wam rozdział trzeci :) No i tak się te sprawy, po upływie kilku miesięcy teraz mają... :D Kepa chyba dostrzegł małe podobieństwo... ^^
Pozdrawiam ;*
No dobra, może Kepa był głupiutki te parę lat temu, ale na pewno nie teraz; mało który facet dostrzega takie detale jak kolor oczu i mimo to, że Ad ma męża to jest pewny swojego ojcostwa. Jestem pewna, że nie będzie chciał tylko zobaczyć byłej partnerki ot tak, aby przypomnieć sobie dobre chwile i dalej się nią zachwycać, lecz będzie chciał poznać odpowiedzi na nurtujące go pytania, bo pewnie budują się w jego głowie jak wieżowce. Piękny rozdział i jestem szczęśliwa, że Kepa poznał Anastazję tak szybko 💟 A teraz inne pytanko, kim jest Ad, bo widzę tu takie śliczne zdjęcia i jeżeli wzrok mnie nie myli to jest na nich ta sama osoba? Weny i dawaj szybko kolejny. Buziaki
OdpowiedzUsuńOpis matczynej miłości niezwykle mnie wzruszył i chwycił za serce. To cudowne, jak szybko i naturalnie Adriana pogodziła się z faktem, iż niespodziewanie zostanie mamą. Anastasia z miejsca została jej oczkiem w głowie i całym światem, wokół którego kręci się życie mamusi. Szkoda tylko, że stało się, jak się stało i Kepa nie mógł w tym uczestniczyć. Na pewno Adrianie byłoby łatwiej, a po za tym to na pewno niesamowite uczucie dzielić się z kimś tymi magicznymi chwilami :)
OdpowiedzUsuńMamy też samobiczowanie się Kepy. Cóż, od początku było wiadome, że darzy Adrianę prawdziwym uczuciem i na prawdę ją kocha, ale wiadomość o jej wyjeździe zrobiła z jego mózgu papkę. A że to facet ... no to wiadomo ^^ Spanikował i postawił jej warunek, chcąc w ten sposób zatrzymać przy sobie. A potem wszystko się posypało jak domino. Wpadł w ramiona Andrei, chcąc zapomnieć o miłości swojego życia. Ale tak się nie da! W końcu pogodzony ze swoim losem, pokochał dziewczynę. Tylko że podświadomość nie daje mu spokoju, a serce podpowiada, że to jednak nie jest ta jedyna. Z jednej strony próbuję też zrozumieć Andręę, wykorzystała swoją okazję, ale dopiero wtedy, gdy Kepa i Adriana się rozstali, co się w sumie ceni. Kochała od dawna chłopaka, więc to normalne, że odważyła się wyznać mu swoje uczucia. Stworzyli związek, jednak na niestałych fundamentach, które zaczynają się chwiać razem z "powrotem" do życia Kepy Adriany.
Mam co chciałam! Czyli spotkanie ojca z córką. Jak widać, Kepa wcale głupi nie jest i powoli zacznie dodawać dwa do dwóch. Od razu mu nie spasowało, że Anastasia jest dość "wyrośnięta", zapewne spodziewał się bobasa albo ledwo człapiącego malucha. A tu niespodzianka! Niespodzianka posiadająca jego oczy. I co teraz? Jak zareaguje? Ciekawi mnie, czy bezpośrednio zapyta Adrianę czy to on jest ojcem Anastasii, czy może jeszcze będzie węszył, aby mieć pewność. Na co oczywiście niecierpliwie czekam! ^^
Ugh, jak dla mnie to możesz już pisać kolejny :D
Przepięknie opisałaś matczyną miłość Adriany do Anastatii. 😍 Choć dziewczyna znalazła się w trudnej sytuacji i na początku ze wszystkim musiała radzić sobie sama, to jednak się nie poddała i zapewniła swojej córce wszystko, co najlepsze. Obdarzając ją bezgranicznym uczuciem. Jestem pełna podziwu dla tego, jak Adriana ze wszystkim sobie świetnie poradziła, a potem los postanowił jej to wszystko jakoś wynagrodzić stawiając na jej drodze Diego. Nic więc dziwnego, że teraz Adriana jest zdezorientowana i przerażona powrotem przeszłości w postaci Andrei i Kepy. Którzy zniszczyli cały jej spokój i poukładane w pełni życie.
OdpowiedzUsuńKepa natomiast nadal wspomina Adrianę. Jej widok wyraźnie ożywił dawne wspomnienia, a może nawet i uczucia. W przeszłości porządnie zawalił, ale widać, że teraz powoli zaczyna tego żałować. Tylko, czy nie jest na to trochę za późno?
Wydarzyło się także nieuniknione. Czyli spotkanie Anastasii z jej prawdziwym tatą, który okazał się bardzo spostrzegawczy. Tylko, co on teraz zrobi z tą wiedzą. Odpuści, czy będzie chciał się upewnić w swoich przypuszczeniach? I jak na to zareaguje Adriana.
Mam tyle pytań, że z ogromną niecierpliwością czekam na następny rozdział. 😊
Fajnie odpisałaś uczucia Adriany do małej. Mimo tego , że została sama . Bez Kepy. Poradziła sobie. Co nie zawsze się zdarza. A ona od razu wiedziała że musi to zrobić dla swojej córki. Potrafiła się pozbierać i myśleć wyłącznie o dziecku.
OdpowiedzUsuńPerspektywa Kepy pokazuje , że on ciągle o niej myśli. I nigdy nie zapomniał swojej wielkiej miłości. Mimo tego że zachował się jak skończony egoista. Teraz żałuję. Niestety chwilowo jest już na to trochę za późno.
Okazał się za to bardzo spostrzegawczy. I od razu poznał że Anastasia jest jego córka. Jestem ciekawa co teraz zrobi. I jak zachowa się Adriana na to że jest w jej domu i już wie.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. I pozdrawiam cieplutko.
Adriana jest wspaniałą matką. Doskonale opisałaś to, jak bardzo kocha Anastasię. Jak niesamowicie jest z nią związana. Chce jej zapewnić wszystko co najlepsze, być matką doskonałą. Świetnie opisałaś jej uczucia w stosunku do córki, normalnie aż się rozpłynęłam. Naprawdę Adrianie udało się świetnie poradzić w tej trudnej sytuacji w jakiej się znalazła. Jest niewątpliwie bardzo zaradną kobietą.
OdpowiedzUsuńNiewątpliwie do jej szczęścia przyczynił się Diego. Który kocha obydwie swoje kobitki, ale teraz nieświadomie stawia ich szczęśliwe życie pod znakiem zapytania. Trochę jest mi go żal, bo przecież naprawdę chce dobrze. I boje się, że na końcu będzie najbardziej cierpieć.
Alvaro za to znów przypomniał sobie o Adrianie. Czyżby obudziło się w nim stare uczucie? Niewątpliwie kobieta nie jest mu obojętna. Nadal rozpala w nim gwałtownie uczucia.
No i może kiedyś zachował się jak zupełny idiota i najpewniej nim był, ale teraz już zaczął myśleć logicznie. Bo który facet rozpoznałby własne oczy, w oczach obcego dziecka.
Na pewno teraz zrobi się bardzo ciekawie. Dlatego z jeszcze większą niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Violin