Oszołomiona
wpatrywałam się w lekarkę, która przed paroma minutami
potwierdziła moje przypuszczenia o ciąży. Kilka dni temu zrobiłam
test, który okazał się być pozytywny. Nie mogłam w to uwierzyć,
dlatego z pomocą mamy znalazłam dobrego ginekologa. Jak widać test
nie kłamał…
–
Naprawdę? – wyszeptałam odruchowo
dotykając brzucha. Wyczułam lekkie wypuklenie, które wcześniej
bagatelizowałam. Myślałam, że mój organizm zareagował tak na
ostatnie stresy oraz przeprowadzkę. To jednak nie była prawda…
Gdy zorientowałam się, że miesiączka spóźnia się o kilkanaście
dobrych dni postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce.
–
Naprawdę – potwierdziła. – Proszę
przejść na fotel – Powiedziała, a ja bez wahania wykonałam jej
polecenie. Wygodnie usadowiłam się na wskazanym przez nią meblu i
z oczekiwaniem wpatrywałam się w monitor. Lekarka zaczęła
wykonywać badanie ultrasonograficzne. – Widzi pani? – Spytała
uśmiechnięta, a ja ledwo widocznie pokiwałam głową. Mały
punkcik wykonujący ruchy. Moje dziecko… Dziecko moje i Kepy…
–
To, to… – wyjąkałam nie mogąc
dobrać słów. – To piękne – Wyszeptałam.
–
Początek czternastego tygodnia –
rzekła kobieta notując coś. – Chce pani posłuchać bicia serca?
–
Oczywiście – oznajmiłam. Zamknęłam
oczy oddychając głęboko. Po krótkiej chwili usłyszałam bicie
malutkiego serduszka mojego dziecka… Tego było już dla mnie za
wiele. Łzy, które od momentu zobaczenia go gromadziły się w moich
oczach teraz spływały mi po twarzy chowając się w moich włosach.
Z czułością dotknęłam brzuszka wsłuchując się w
najpiękniejszą melodię na świecie żałując, że w takiej chwili
nie ma przy mnie Kepy… Po opuszczeniu przychodni lekarskiej udałam
się do pobliskiego parku obserwując spacerujące rodziny. Odruchowo
chwyciłam telefon do ręki wybierając numer Hiszpana. Opamiętałam
się w ostatniej chwili. Przecież nie byliśmy już razem…
Londyn,
20.08.2018 r.
–
Kochanie, jak wyglądam?! – krzyknęłam do męża obserwując
swoje odbicie w lustrze. – Nie przyniosę ci wstydu? –
Spytałam strzepując niewidzialną nitkę z czarnego żakietu.
–
Myszko, zwariowałaś? – zaśmiał się.
– Wyglądasz przepięknie! Jestem przekonany, że będziesz
najpiękniejszą kobietą w całej restauracji – Mówiąc to
pocałował mnie w skroń, za co nagrodziłam go promiennym
uśmiechem.
–
Mama! – Anastasia wparowała do
przedpokoju z misiem w ręku. – Skradniesz całe show! –
Oznajmiła z pełnym przekonaniem.
–
Dziękuję, skarbie – posłałam jej
całusa, a ona udała, że go łapie. – Mała pomagała mi wybrać
ten kostium – Powiedziałam do męża, a Diego z uznaniem pokiwał
głową.
–
Od małego ma wyczucie stylu –
powiedział i wziął ją na barana. Zachichotała głośno, a ja
uśmiechnęłam się pod nosem i po raz ostatni spojrzałam w lustro.
Granatowy, elegancki kostium, z dodatkowym wycięciem… Chyba
faktycznie prezentowałam się niczego sobie. – Adriana, jesteś
gotowa? – Zawołał Diego.
–
Tak! – odkrzyknęłam. Poszłam jeszcze
pożegnać się z córką, którą mieli zaopiekować się moi
rodzice, po czym wyszłam z domu. Czy naprawdę byłam na to gotowa?
Czy podołam widząc Kepę w towarzystwie Andreii, która odebrała
mi wszystko? Jak zareaguję, gdy stanę z nim twarzą w twarz? Jak
zareaguje moje serce, gdy spojrzę w jego oczy, które odziedziczyła
nasza córka? Przełknęłam głośno ślinę wchodząc do samochodu.
Diego z czułością pogładził moją dłoń włączając się
do ruchu ulicznego. Minuty dzieliły mnie od spotkania z
przeszłością. Minuty dzieliły mnie od przystojnego Hiszpana oraz
jego zadziornego uśmieszku, od którego miękły mi kolana… Minuty
dzieliły mnie od miłości mojego życia.
Wchodząc
do Peninsula Restaurant drżałam niczym osika na wietrze. Może
jednak nie byłam na to wszystko gotowa? Rozglądałam się na boki,
ale nie zauważyłam nikogo znajomego… Diego zostawił nasze
odzienie wierzchnie w szatni, po czym chwycił mnie za rękę.
Przedstawienie czas zacząć… Wzięłam kilka głębokich oddechów
i zaczęłam uśmiechać się do ludzi.
–
Już jest pan Abramovich… Pójdziemy
się przywitać, dobrze? – spytał, a ja pokiwałam głową nie
widząc innego wyjścia z tej sytuacji. – Dobry wieczór! – Rzekł
z uśmiechem i ścisnął jego dłoń. Roman Abramovich.
Rosyjski multimiliarder oraz właściciel Chelsea.
–
Dobry wieczór – odparł uśmiechając
się. – Jak mniemam to twoja wspaniała małżonka? – Dopytał
składając na mojej dłoni pocałunek.
–
Anastasia Martinez - Lewis –
przedstawiłam się. – Miło mi pana poznać!
–
Wzajemnie – powiedział. – Co tak
młoda osoba, jak ty robi u boku takiego starego byka? – Wskazał
na Diego, a ja zaśmiałam się dźwięcznie.
–
Diego jest starszy ode mnie tylko o sześć
lat – uściśliłam robiąc się coraz bardziej zdenerwowana.
–
Oczywiście żartowałem – odparł. –
To wielka sprawa robić interesy z tak młodym biznesmenem –
Poklepał go po ramieniu, po czym machnął na kogoś ręką. –
Diego, pozwolisz ze mną na moment? Chciałbym, abyś kogoś poznał…
– Zaczął posyłając mi przepraszające spojrzenie.
–
Nie widzę w tym żadnego problemu –
obwieściłam. – Poczekam tutaj, abyśmy mogli wspólnie usiąść
do stołu – Powiedziałam uśmiechając się do nich. Diego
ucałował mój policzek, po czym oddalił się wraz z panem
Abramovichem. Westchnęłam wpatrując się w Tamizę,
doskonale widoczną zza ogromnej szyby. Odbijały się niej wszystkie
światła oraz… Kepa. Zamarłam czując, jak moje serce
przyspiesza. Niepewnie się odwróciłam modląc się w duchu, aby
jego obraz był iluzją… Niestety. Stał przede mną. Prawdziwy.
Zszokowany. Zdziwiony. Przystojny. Pociągający. Kepa...
–
Adriana? To naprawdę ty? – spytał
wpatrując się we mnie intensywnie. Wytrzymałam jego spojrzenie
wyczuwając gorąc na policzkach.
–
Kepa… – wychrypiałam. Z nerwów
zaschło mi w gardle. Drżałam z powodu nagromadzonych we mnie
emocji. – Tak, to ja – Potwierdziłam, gdy odzyskałam rezon.
–
Co ty tutaj robisz? Po tylu latach… Ja…
Nie sądziłem, że jeszcze kiedyś cię spotkam – rzekł lustrując
moją sylwetkę wzrokiem. Sama bezczelnie robiłam to samo. Zmienił
się. Wydoroślał. Zmężniał.
–
Wzajemnie – odparłam kąśliwie.
Zaczęłam wypatrywać Diego na horyzoncie, bo w obecności
Hiszpana czułam się tak, jakbym została złapana w pułapkę.
Pułapkę własnych uczuć…
–
Cóż… – zaczął nie wiedząc, co
powiedzieć. Nie miałam zamiaru ułatwiać mu tego zadania.
–
Już jestem! – w mgnieniu oka Diego
pojawił się obok mnie. – Widzę, że nie próżnowałaś i
poznałaś już nowy nabytek Chelsea… – Zaśmiał się wyciągając
dłoń w kierunku Hiszpana. Kepa spojrzał na mnie zdziwiony, ale nic
nie powiedział. – Jestem Diego.
–
Kepa – Arrizabalaga uścisnął jego
dłoń odwracając się na pięcie. Kiedy zostawił nas samych
czułam, że znów mogę oddychać swobodniej. Nie przypuszczałam,
że stanę z nim oko w oko tak szybko… Ruszyłam wraz z mężem do
stolika, aby zająć nasze miejsca. Pech chciał, że dokładnie
naprzeciw mnie usadowiony został Kepa… Powiodłam wzrokiem w bok
dostrzegając Andreę patrzącą na mnie, jakby zobaczyła ducha.
Przeszłość wróciła do naszej trójki niczym bumerang. Ścisnęłam
mocniej dłoń Diego. On sam zajęty był rozmową z ludźmi,
których widziałam pierwszy raz. Kolacja rozpoczęła się. Wokół
słyszałam śmiech zawodników, przekrzykiwania, głośne rozmowy…
Zatraciłam się w wspominaniu przeszłości. Byliśmy szczęśliwi.
Kochaliśmy się… Gdyby nie Andrea, która zarzuciła na niego
sidła tworzylibyśmy rodzinę. Ja, Kepa i nasza córeczka… Z
rozmyśleń wyrwał mnie głos Romana.
–
Adriano? Może zechcesz wyjawić nam,
czym się zajmujesz – zwrócił się do mnie. Upiłam łyk
szampana, po czym odpowiedziałam z dumą, starając się nie patrzeć
na osoby siedzące naprzeciwko.
–
W tamtym roku ukończyłam Royal Academy
of Music – wyjaśniłam. – Dodatkowo zrobiłam kurs pedagogiczny
potrzebny mi do wykonywania zawodu. Jestem nauczycielką… Uczę
dzieci gry na fortepianie – Powiedziałam.
–
To wspaniałe zajęcie! Jestem pewny, że
Diego jest dumny z takiej żony, jak ty!
–
O, tak – potwierdził gładząc moją
obrączkę. Podniosłam wzrok na Kepę, który dopiero teraz zwrócił
uwagę na złoty krążek znajdujący się na moim palcu. – Być
może nasza córka pójdzie w ślady mamy – Dodał powracając do
jedzenia. O ile nie zechce zostać bramkarką – Dodałam w myślach,
po czym odłożyłam sztućce. Nie byłam w stanie przełknąć już
ani kęsa. Odliczałam minuty do końca tej kolacji bojąc się
spojrzeć na Kepę. Dzięki Bogu nie zapytał o wiek Anastasii…
Wtedy przepadłabym doszczętnie. Po krótkiej chwili przeprosiłam
towarzystwo tłumacząc się pilną potrzebą skorzystania z toalety.
Nie będąc już przez nikogo obserwowaną, pchnęłam drzwi
restauracji i wyszłam na świeże powietrze. Odeszłam kawałek
siadając na murku z dala od ciekawskich spojrzeń innych.
Potrzebowałam tej chwili samotności. Spotkanie z nim po czterech
latach okazało się być znacznie trudniejsze. Jeszcze parę godzin
temu myślałam, że dam radę, że podołam, jednak okrutnie się
pomyliłam. Zdradzieckie serce boleśnie przypomniało mi, że nie
dam rady ukryć prawdziwych uczuć… Zadrżałam, gdy
niespodziewanie zerwał się wiatr. Zostawiłam żakiet oraz płaszcz
w środku, więc nie zdziwiłam się, gdy spostrzegłam gęsią
skórkę zdobiącą moje ramiona.
–
Przeziębisz się – usłyszałam.
–
Co ty tu robisz? Dlaczego za mną
wyszedłeś? – warknęłam wstając. Kepa nic sobie nie zrobił z
mojego ostrego tonu, tylko otulił mnie swoją marynarką. Mimowolnie
zaciągnęłam się zapachem jego perfum. Niezmiennie tych samych.
–
Nie wiem – odparł. – Adriana…
Naprawdę nie mogę uwierzyć w to, że to naprawdę ty… W dodatku…
Masz męża i córkę… Nie przypuszczałbym, że tak to wszystko
się potoczy… – Westchnął wpatrując się w niebo. My mamy
córkę. – Ile ma lat?
–
To nie twój interes – wypaliłam
oddając mu marynarkę. – Wracaj do Andreii, pewnie zdążyła już
postawić na nogi całą restaurację szukając cię –
Powiedziałam.
–
Adriana, zaczekaj! Ja i ona… –
zaczął. – Kiedy wyjechałaś…
–
Długo po mnie nie rozpaczałeś! –
wybuchłam przeklinając łzy kłębiące się w moich oczach. –
Wróciłam wtedy do Hiszpanii na początku lutego, bo tęskniłam za
tobą… – Częściowo wyjawiłam mu prawdę. – Zobaczyłam
ciebie i ją… Całowaliście się… Widocznie tak mało dla ciebie
znaczyłam… – Ruchem dłoni otarłam łzę, która pojawiła się
na moim policzku. – Los ponownie zetknął nasze drogi, ale…
Przeszłość to przeszłość. Ty masz ją. Ja stworzyłam własną
rodzinę, która jest dla mnie najważniejsza na świecie. Ty już
się nie liczysz – Okłamałam go w żywe oczy, po czym oddaliłam
się od niego.
–
Jednak spełniłaś swoje marzenie, do
którego cię nakłaniałem! – krzyknął, a ja przystanęłam
zaskoczona. – Akademia Muzyczna, fortepian… Pamiętasz?
–
Daj sobie spokój, Kepa… – jęknęłam
bezradnie. – Nie wchodźmy sobie w drogę, tak będzie najlepiej –
Mówiąc to pobiegłam do restauracji, co było trudne ze względu na
szpilki zdobiące moje stopy. Gdy weszłam do pomieszczenia okazało
się, że kolacja dobiega końca. Pożegnałam się ze wszystkimi
dziękując za wspaniałe towarzystwo. Wychodząc pod rękę z
Diego minęłam się z Kepą. Posłał mi spojrzenie, którego długo
nie mogłam zinterpretować…
Milczałam
przez całą drogę powrotną do domu. Diego rozumiał moje zmęczenie
i nie próbował na siłę wciągać mnie do rozmowy, za co byłam mu
wdzięczna. Kiedy dotarliśmy podziękowaliśmy moim rodzicom za
opiekę nad małą, na co tylko odpowiedzieli, że Anastasia jest ich
oczkiem w głowie i zajmowanie się nią to sama przyjemność. Diego
pocałował ją na dobranoc i sam padł w naszej sypialni. Ja w
pokoju mojej księżniczki zostałam znacznie dłużej. Delikatnie,
by jej nie obudzić przytuliłam ją do siebie głaszcząc jej
włoski. Pozwoliłam sobie na upust emocji… Rozpłakałam się, jak
dziecko. Płakałam nad sobą, nad nią oraz nad utraconą
przeszłością. Nie mogłam pozwolić na to, aby ponowne pojawienie
się Kepy w moim życiu zniszczyło wszystko, nad czym tak uparcie
pracowałam… Ale podświadomie czułam, że to dopiero początek.
To, co najgorsze czekało, aby nadejść w odpowiedniej chwili…
***
Witam!
Nie mogłyście się doczekać kolacji, więc jest i ona... Oraz spotkanie po latach ;)
(Właśnie tak piszę magisterkę :D)
(Adriana na kolacji ^^)
Pozdrawiam ;*
pierwsza 🐰
OdpowiedzUsuńNo na miejscu Kepy padłabym z wrażenia, bo Ad wyglądała olśniewająco. Szczerze to inaczej nie wyobrażałam sobie tego spotkania po latach; przeczuwałam, że rozmowa nie będzie się kleić, a stres będzie towarzyszył od pierwszego spotkania. Czy przypadkiem Kepa nie chciał wyznać jej coś ważnego? Ja i ona...? Czemu odnoszę wrażenie, że przyszła tutaj tylko jako znajoma albo w ogóle między nimi się nie układa, a piłkarz męczy się tylko w tym związku. Może mam rację i bardzo bym tak chciała. Czekam na więcej, weny i buziaki 😍
UsuńDruga, wrócę 😎✌
OdpowiedzUsuńE no, e no 😎 Adriana na kolacji klasa sama w sobie. Ubiór bomba 😍 mała dobrze poradziła mamusi w zakupie 🙆♀️🙆♀️🙆♀️
UsuńDruga sprawa to Diego biznesmen, lubie go. Zobaczymy jak będzie dalej, ale mam nadzieje, że później nie bedzie jakiś cyrków odstawiać.
No i Kepa...musiał być w szoku, widząc swoją byłą w takich okolicznosciach. Szczerze? To mu tego nie zazdroszczę 😆 szczególnie,że nie wiadomo jak to bylo z tym rozstaniem z jego strony 🤷♀️
Pozdrawiam,
N
Moment, gdy Adriana po raz pierwszy usłyszała bicie serca swojej córeczki, musimy być dla niej czymś wyjątkowym...
OdpowiedzUsuńDziewczynka z miejsca stała się jej całym światem i najważniejszą osobą w życiu.
Szkoda tylko, że tej radości nie mogła dzielić z Kepą, który zawalił na całej linii. Przekreślając ich wspólną przyszłość przez swój egoizm.
Przez swoją głupotę zamiast wyczekiwać narodzin dziecka, pocieszał się w ramionach Adrei... Przez to teraz będzie się musiał sporo natrudzić, aby zdobyć moją sympatię.
Wracając jednak do teraźniejszości.
Adriana wspaniale zaprezentowała się na tej kolacji. Wyglądała olśniewająco i choć było to niezwykle trudne. Świetnie poradziła sobie ze spotkaniem Kepy i Andrei po latach.
Mina dziewczyny musiała być bezcenna, a Kepa był w nie lada szoku. Zapewne w życiu nie spodziewał się, że spotka swoją dawną miłość i to w takich okolicznościach.
Zwłaszcza, że na dodatek dowiedział się o Diego i Anastasii.
Nic dziwnego, że Adriana nie miała ochoty na rozmowę z nim. Po tym co zrobił i tak łagodnie go potraktowała.
Niestety wraz z ponownym widokiem Kepy wróciły także niechciane uczucia do niego. Co może zburzyć spokojne życie Adriany. Szczególnie, gdy Kepa zacznie węszyć i połączy wiek Anastasii z innymi faktami.
Tutaj na pewno będzie się sporo działo, dlatego czekam z ogromną ciekawością na dalsze wydarzenia. 😊
Adriana wyglądała oszałamiająco i jestem pewna że Andrea nie dorastał jej do pięt.
OdpowiedzUsuńKepa musiał być w niezłym szoku gdy zobaczył swoją byłą ukochaną.
No cóż niesteyy na jego własne życzenie byłą. Bo nie mógł się powstrzymać j od razu rzucił się na Andreę.
Dla samej Adriany musiało być to strasznie ciężkie przeżycie. Stać tam . Patrzeć na nich. Siedzieć z nimi i rozmawiać. Dziewczyna ciągle go kocha. I nie potrafi sobie z tym niestety poradzić.
Diego wydaje mi sie naprawdę spoko facetem. Od razu go polubiłam.
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam.
Doszło w końcu do spotkania Adriany i Kepy i tak jak przypuszczałam było ono wyjątkowo emocjonalne. W końcu do obydwojga wróciła przeszłość.
OdpowiedzUsuńTo musiało być strasznie bolesne Adriany. Stać obok ojca swojej córki i starać się zachować spokój. Szczególnie, że uczucie do niego jeszcze całkowicie nie wyparowało.
Na razie Kepa wie tylko, że Adriana ma córkę. Nie ma pojęcia, ile mała Anastasia ma lat, ale coś czuję, że się domyśla. A gdy dowie się prawdy może zrobić się naprawdę gorąco.
W tym wszystkim najbardziej żal mi jest Diego, który szczerze kocha Adrianę i Anastasię. Boję się, że pojawienie się Kepy może zniszczyć i jego szczęście.
W każdym razie, dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Violin
Awwww gif ode mnie <333
OdpowiedzUsuńKolejne wspomnienie ukazujące nam co się działo po wyjeździe Adriany z Hiszpanii. To bardzo przykre, że musiała sama przechodzić przez cały okres związany z ciążą. Na całe szczęście przyjęła dobrze tą wiadomość, ale wiadome że byłoby o wiele lepiej gdyby miała wówczas wsparcie Kepy. Chociaż prawie odważyła się do niego zadzwonić.
Adriana skradła show, a przynajmniej wydaje mi się że wepchnęła Andręę w cień, bo Kepa nie mógł oderwać od niej wzroku i to nie tylko z powodu wspomnień :P Na dodatek uważnie przysłuchiwał się jej słowom. Jestem pewna, że wiadomość o jej małżeństwie oraz posiadaniu dziecka w jakiś sposób go zabolała. W końcu dziewczyna na pewno wiele dla niego znaczyła. Ba! Nadal znaczy, bo inaczej nie zachowywałby się w taki sposób. Widać, że przeszłość i w niego uderzyła, przez co nie potrafił odnaleźć się w obecnej sytuacji. Chciał z nią porozmawiać, a nie wiedział jak zacząć, więc wybrał najgorszą opcję rozdrapując stare rany.
Ja to nie mogę się doczekać jego pierwszego spotkania z Anastasią! No bo kurcze, musi zauważyć jakieś szczegóły, chyba nie jest aż taką amebą :P