piątek, 23 listopada 2018

Czwarty

Londyn, 11.11.2018 r.

 Zmęczona szłam w kierunku domu z nadzieją na spędzenie leniwego popołudnia wraz z córką i mężem. Zbliżając się dostrzegłam zaparkowany na podjeździe nieznany samochód. Ze strachem pomyślałam, że zapomniałam o jakimś ważnym spotkaniu Diego, na którym byłaby wymagana moja obecność, ale szybko skalkulowałam, że o niczym takim mi nie wspominał. Niepewna, kogo zobaczę w środku pchnęłam ciężkie drewniane drzwi. Ściągnęłam płaszcz oraz obuwie wygładzając koszulę. Z przestronnego holu udałam się do salonu, gdzie zastałam Diego oraz Anastasię wraz z Kepą. Zamarłam w jednej sekundzie. Serce zaczęło mi bić w przeraźliwie szybkim tempie. Zrobiło mi się słabo. Nie mogłam wykrztusić z siebie słowa. Stało się. Dopuściłam do spotkania taty z córką szybciej niżbym tego chciała. Gdyby nie obecność Diego mogłabym stwierdzić, że w końcu jest tak, jak powinno być od samego początku. Z obawą obserwowałam to, jak Kepa wpatruje się w Anastasię. Czy dostrzegł już podobieństwo? Czy odkrył, że jej oczy wyglądają dokładnie tak samo, jak jego? Przełknęłam głośno ślinę dając tym samym znak o swojej obecności.
Witaj, kochanie! – krzyknął Diego, gdy mnie zobaczył. Podszedł do mnie i skradł delikatnego całusa.
Cześć, skarbie – odpowiedziałam wysilając się na słaby uśmiech. – Cześć, łobuziaku! – Zwróciłam się do Anastasii, która rzuciła mi się w ramiona. Objęłam ją mocno chcąc chronić przed całym złem tego świata. – Witaj… Kepa, dobrze pamiętam? – Spytałam Hiszpana, który obserwował mnie z wyraźną uwagą.
Cześć… Adriana, tak? – odparł z lekkim wahaniem podejmując moją grę. Nie dał po sobie poznać, że kiedyś łączyło nas coś znacznie większego. Nie okazał zdziwienia tym, że mój mąż nie ma pojęcia, jaką rolę odegrał w moim życiu.
Tak – potwierdziłam wypuszczając córkę z objęć.
Kepa wpadł do nas podpisać dokumenty… – zaczął Diego, a ja w zrozumieniu pokiwałam głową. – To chyba żaden problem, prawda?
Oczywiście, że nie! Ale przeproszę was, dobrze? Nie czuję się najlepiej – wyjaśniłam.
Wszystko w porządku, myszko? – Diego przyjrzał mi się uważnie, a Kepa drgnął słysząc, że mąż nazywa mnie tak samo, jak on w przeszłości.
Tak… Muszę tylko chwilkę odpocząć – oznajmiłam. – Potowarzysz mamusi? – Spytałam Anastasię, a ona pisnęła uszczęśliwiona. Pożegnała się z Kepą dziękując za wspólną zabawę, a ja złapałam ją za rękę udając się na górę. Czułam, jak spojrzenie Kepy wypala mi dziurę w plecach, ale nie miałam odwagi, by się odwrócić. Musiałam, jak najszybciej ukryć przed nim córkę, choć chyba było już na to za późno…

 Przekroczyłem próg mieszkania z mętlikiem w głowie. Nie wiedziałem, co mam myśleć o zaistniałej sytuacji, o tym, że gdy spojrzałem w oczy Anastasii poczułem się tak, jakbym tracił grunt pod nogami. Jej oczy były wiernym odzwierciedleniem moich. Wpatrując się w nie coraz bardziej dostrzegałem podobieństwo nic z tego nie rozumiejąc. A może to ja wmawiałem sobie coś, co w rzeczywistości nie istniało? Może w podświadomości pragnąłem, aby to, co sobie pomyślałem widząc małą po raz pierwszy okazało się prawdą? Może w ten sposób chciałem zagłuszyć w sobie ból przypominający mi o utraconej przeszłości? Westchnąłem bezradnie wchodząc do sypialni. Dziękowałem, że Andreii nie ma w mieszkaniu, bowiem potrzebna była mi chwila samotności. Wyciągnąłem schowane na dnie szafy pudełko z pamiątkami z dawnych czasów. Album ze zdjęciami ciążył mi w dłoniach. Prezent świąteczny od Adriany. Zdjęcia wykonane przez nią samą, albo przeze mnie. Zdjęcia przeznaczone tylko dla mnie. Kobiece. Seksowne. Atrakcyjne. Ponętne. Z powodu nagromadzonych emocji oraz natłoku myśli nie potrafiłem odnaleźć się w tym wszystkim. Adriana była moją byłą. Była teraz żoną oraz matką. Ja byłem z Andreą. Czyżby Anastasia naprawdę mogła być moją córką? Czy Adriana zataiłaby przede mną coś tak ważnego? Czy mogłem być tatą małej? A, co z Diego…? Jęknąłem bezgłośnie wpatrując się w twarz blondynki o zniewalającym uśmiechu. Dlaczego pozwoliłem jej odejść? Dlaczego nie walczyłem wybierając pójście na łatwiznę? Dlaczego kochając ją tak bardzo ją skrzywdziłem? Czy przez swoją głupotę mogłem utracić nie tylko ją, ale również owoc naszego uczucia? Pokręciłem głową. To nie mogła być prawda. Anastasia nie mogła być moją córką. Była córką Diego. On, mała i Adriana tworzyli rodzinę. Ja, Andrea i w przyszłości nasze dzieci będą ją tworzyć. Ja i Adriana nigdy się nią nie staniemy. Kochaliśmy się w przeszłości. Teraźniejszość oraz wizja przyszłości znacznie różniły się od tego, co było kiedyś. Z trzaskiem zamknąłem album, z którego wyleciało jedno zdjęcie. Zdjęcie zrobione podczas naszego ostatniego Sylwestra. Ja i ona. Wtuleni w siebie. Wpatrzeni w swoje oczy. Młodzi, kochający się, nie widzący poza sobą świata… Odwróciłem fotografię spostrzegając na jej tyle dedykację: „Haces que mi cielo vuelva a tener ese azul, pintas de colores mis mañanas sólo tú...”*. Ulubiona piosenka Adriany. Moja ulubiona piosenka. Nasza ulubiona piosenka…

 Gdy Diego oraz Anastasia byli pogrążeni we śnie udałam się do swojego małego gabinetu. Zaświeciłam lampkę, po czym z dna jednej z półek wyciągnęłam ozdobne pudełko. Zdmuchnęłam z niego kurz i otworzyłam je z lekkim wahaniem. Zdjęcia USG ukazujące moją małą kruszynkę. Jej pierwsze małe buciki, pierwsze ubranko, pierwsze śpioszki, pierwszy smoczek. Naszyjnik, który dostałam od Kepy na osiemnaste urodziny. Nasze inicjały w srebrnym sercu. Starłam łzę płynącą po policzku wpatrując się w chwile naszego szczęścia uwiecznione na fotografiach. Byliśmy tacy młodzi, tacy radośni. Tak bardzo się kochaliśmy, obiecywaliśmy sobie wspólną przyszłość, obiecywaliśmy sobie, że w przyszłości stworzymy rodzinę, że będziemy razem do końca świata. Marzyliśmy o czymś, co nigdy nie nadeszło, i co nie nadejdzie nigdy. Patrząc na twarz Kepy przypomniałam sobie wszystkie nasze chwile, nasze momenty. Uściski, pocałunki, dłonie sunące po rozgrzanych ciałach, pieszczoty, błogość… Przeklęłam w duchu swoją głupotę, bezmyślność oraz to, że drżałam na samo wspomnienie. Dlaczego ponownie musiał pojawić się w moim życiu siejąc niepokój? Dlaczego dziś stanął oko w oko z własną córką? Dlaczego…? Nim zamknęłam pudełko na jego dnie dostrzegłam jeszcze jedną fotografię. Nasz ostatni wspólny Sylwester. Odwróciłam ją dostrzegając dedykację napisaną ręką Kepy: „…y tú, y tú, y tú, y solamente tú haces que mi alma se despierte con tu luz…”**. Ulubiona piosenka Kepy. Moja ulubiona piosenka. Nasza ulubiona piosenka…

Londyn, 12.11.2018 r.

 Zaparkowałem samochód przed domem Adriany i Diego. Wysiadłem z niego z duszą na ramieniu. Sam nie wiedziałem, dlaczego zgodziłem się pomóc mężczyźnie. Adriana była w szkole, a on po odebraniu córki z przedszkola dostał pilny telefon w sprawie nagłego spotkania. Zadzwonił do mnie z prośbą, pytając czy przez parę godzin nie mógłbym zająć się małą. Zgodziłem się, bo chyba miałem w tym swój cel.
Wujcio Kepa! – Anastasia przywitała mnie w progu z misiem w rękach. Zaśmiałem się przypatrując się jej uważnie. Od wczoraj nic się nie zmieniło. Jej oczy nadal przypominały moje.
Cześć, młoda – uśmiechnąłem się do niej. Pobiegła do salonu kontynuując przerwaną zabawę lalkami. Diego wyjaśnił mi wszystko, po czym obładowany dokumentami wyszedł z domu.
Pobawisz się ze mną? – Anastasia spojrzała na mnie błagalnie, a ja z ochotą przystałem na jej prośbę. Po kilku chwilach wcisnęła mi do ręki misia mówiąc, że jestem jego tatą. Coś drgnęło w moim sercu.
Miałem ci to powiedzieć już wczoraj, ale zapomniałem. Jesteś bardzo wyrośnięta, jak na trzylatkę – powiedziałem obserwując, jak zmienia swojemu misiowi ubranko. Oderwała się od wykonywanej czynności i obdarzyła mnie chytrym dziecięcym uśmieszkiem. Zadziornym uśmieszkiem. Moim uśmieszkiem.
Mam cztery latka – odparła rezolutnie. Gwałtownie zamrugałem powiekami, chcąc to wszystko zrozumieć. Wczoraj dowiedziałem się od Diego, że poznał Adrianę po roku jej pobytu w Londynie. Skoro Anastasia miała cztery latka nie mogła być jego córką. Musiała być moja…
Cztery latka? – powtórzyłem lustrując rysy jej twarzy. Moje oczy. Mój uśmiech. Nosek Adriany. Moje geny. Geny Adriany. Nasze geny... Odwróciłem się słysząc głuchy jęk. Adriana wpatrywała się w nas z przerażeniem. Anastasia podbiegła do niej piszcząc z uciechy. Anastasia. Moja córka. Nasza córka…


***

Witam! 

Wielka tajemnica wyszła na jaw... :) 



* Sprawiasz, że moje niebo ma znów ten błękit, malujesz kolorami moje poranki jedynie Ty...
** ... i Ty, i Ty, i Ty, i wyłącznie Ty sprawiasz, że moja dusza budzi się dzięki Twojemu światłu...

Pozdrawiam ;* 

5 komentarzy:

  1. Chociaż Kepa zawinił mocno w przeszłości to teraz bardzo podoba mi się jego postawa; wszystko na chłodno kalkuluje, myśli o tym spokojnie, tak aby nikomu nie zaszkodzić, bo zawsze mógł od razu w pierwszej części tego rozdziału wykrzyczeć, że poznał prawdę. Widać, że dojrzał i to jest naprawdę piękne. Jestem ciekawa co teraz zrobi Ad skoro usłyszała, że były partner zna prawdziwy wiek jej córki i jest już pewny, że to ich wspólne dziecko. Jejku chcę już wiedzieć co dalej! Pozdrawiam serdecznie ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju, z każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej się rozpływam. No okej, Kepa popełnił błąd, jego zachowanie w przeszłości do najlepszych nie należało, ale teraz tak bardzo się zmienił. Stał się poważnym, odpowiedzialnym mężczyzną, któremu zależy na dobru innych.
    No a teraz poznał prawdę. Już wie, że ma córkę. To musi być dla niego olbrzymi szok. W końcu chodzi o dziecko, o którym nie wiedział. Nie był przy Anastasii, gdy się urodziła, nie widział jej pierwszego uśmiechu, pierwszych kroków. To trudne, szczególnie, że mała Nastia do kogo innego mówi "tato".
    Strasznie ciekawi mnie, co zrobi z tym Ariadna. Czeka ją bardzo trudna rozmowa z Kepą i jeszcze trudniejsza z Diego. Bo w końcu on też czuje się ojcem małej. Choć nie biologicznym, to ją kocha.
    Ode mnie to tyle. Dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo współczuję zarówno Adrianie jak i mimo wszystko Kepie, który w przeszłości ogromnie zawiódł. Doprowadzając do sytuacji, gdzie zarówno on jak i Adriana ułożyli sobie życie osobno.
    Teraz jednak cierpi w podobny sposób co dziewczyna. Nie potrafiąc zapomnieć o tym, co ich łączyło.
    W dodatku w jego przypadku, będzie tylko gorzej. Prawda o wieku Anastasii wyszła na jaw. Co prędzej czy później musiało nastąpić. Uświadamiając mu tym samym, że ma córkę.
    Córkę, którą wychowuje inny mężczyzna, którego ona uważa za tatę. W dodatku, który jest mężem jego ukochanej... Coś takiego na pewno musi być trudne do zniesienia. Przegapił w końcu tyle czasu z życia Anastasii. Nie zazdroszczę mu sytuacji w jakiej się znalazł. Dlatego ciekawi mnie ogromnie, co teraz z tym wszystkim zrobi. Będzie chciał czynnie uczestniczyć w ich życiu? Czy w ogóle Adriana mu na to pozwoli?
    Adriana też nie ma łatwo. Ukrywa przed Diego, że w ogóle zna Kepę. Co się więc stanie, gdy dowie się on prawdy o ich związku i o tym, że to piłkarz jest ojcem dziewczynki? No i w tym wszystkim jest jeszcze Andrea. Sytuacja jest naprawdę bardzo skomplikowana, co zapowiada ogromne emocje.
    Mam tyle pytań, że wprost nie mogę się doczekać dalszych wydarzeń. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Albo los perfidnie robi sobie z nich żarty, albo po prostu przeznaczenia nie da się oszukać. Są wręcz skazani na swoje towarzystwo! Oczywistym jest, że te chwile są niezwykle krępujące dla nich, szczególnie widok Kepy z córką musiał być bardzo emocjonalny dla Adriany. Widać, że obydwoje nie pogodzili się z przeszłością. Nadal uważam, że rozstali się z błahego powodu, a emocje wzięły nad nimi górę. Tamtą sytuację można było pogodzić, a kto wie, może Adriana poszłaby na kompromis i zostałaby przy Kepie. Teraz na pewno tego żałuje, tak samo jak Kepa żałuje postawionego ultimatum. Ale! Teraz można gdybać ^^
    I wszystko byłoby prostsze (tsaa jasne ^^) gdyby nie fakt istnienia Anastasii, w której Kepa dostrzegł swoje cechy. Od razu w jego głowie pojawiło się milion myśli. Zapytał ją o wiek, wszystko przeanalizował, i wyszło to, co od początku podejrzewał. Jest jej ojcem! Pytanie tylko, co teraz? Na pewno będzie chciał się skonfrontować z Adrianą, bo wątpię, aby odpuścił. Nie w takiej sprawie! Choć to będzie bardzo trudne, w końcu dziewczynka nazywa "tatą" Diego, a on sam nie zna na pewno całej prawdy. Ugh, mam tyle pytań, a Ty kończysz w takim momencie!
    Grzecznie proszę o dalszą część :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Wielka tajemnica Adriany przestaje pomalutku istnieć.
    Nie zazdroszczę jej tego gdy zobaczyła w swoim domu Kepę, jadącego się z ich córka. Musiała być naprawdę w szoku.
    Adriana nie potrafi pogodzić się z tym ,że już nie są razem. Zresztą Kepa też.
    Widać że obojgu ciągle na sobie zależy. Kepa strasznie się zmienił. Spoważniał i wydoroslał .Widać że strasznie żałuję tego co stało się kilka lat temu.
    Bardzo zastanawia mnie co teraz. Przecież Kepa już wie że ma córkę. A Diego myśli że Adriana nigdy wcześniej nie znała Kepy. I może się poczuć trochę oszukany gdy prawda wyjdzie na jaw.
    Naprawdę nie mogę się doczekać kolejnych emocji które nas tutaj czekają. Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń