Drżąc
niczym osika na wietrze siedziałam na ławce przed salą rozpraw.
Nerwowo rozglądałam się na boki modląc się w duchu, by Kepa
zdążył. Wiedziałam, że może się spóźnić ze względu na
powrót ze zgrupowania. Miałam jednak nadzieję, że tak się nie
stanie, bo potrzebowałam go obok siebie. Potrzebowałam spojrzeć w
jego oczy, by dowiedzieć się, że wszystko pójdzie zgodnie z
planem, że dostanę rozwód… Odruchowo spojrzałam na przeróżne
rozmieszczone wokół mnie ulotki oraz na Diego, który opierał się
o ścianę. Z całej jego postawy wyzierał olbrzymi smutek, co tylko
potęgowało moje złe samopoczucie. Nie zasługiwałam na niego i
czułam to od samego początku. Od początku nie byłam z nim
szczera, ale on nie pytał, tylko zaakceptował moją przeszłość,
bo taki właśnie był. Pokochał mnie i Anastasię od pierwszego
wejrzenia, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
Dał nam poczucie bezpieczeństwa i zapewnił wszystko co najlepsze.
Dał nam dach nad głową i pomógł stworzyć rodzinę. Naprawdę
byliśmy szczęśliwi. Byłam w nim zakochana, inaczej nie
zdecydowałabym się na ślub z nim. Wiedliśmy spokojne oraz
beztroskie życie otaczając się miłością i zrozumieniem. Byliśmy
małżeństwem, wychowywaliśmy Anastasię, która była naszym
oczkiem w głowie. Wspieraliśmy się i zawsze rozwiązywaliśmy
problemy, z którymi przyszło się nam mierzyć. Mieliśmy swoje
kariery, ale umieliśmy je pogodzić z naszym życiem rodzinnym. To
ono zawsze było na pierwszym miejscu. Nigdy nie pozwoliliśmy na to,
by zmartwienia z pracy przynosić do naszego azylu. Byliśmy tam we
trójkę, spędzaliśmy czas tak jak prawdziwa rodzina. Jeździliśmy
na wycieczki, poznawaliśmy nowe miejsca, nowe kraje, nowe kultury,
tradycje, obyczaje. Spędzaliśmy czas z Anastasią, tak by nie
odczuwała naszego braku. Wychowaliśmy ją na rezolutną oraz mądrą
dziewczynkę. Byliśmy rodziną, byliśmy szczęśliwi… Do czasu…
Ponowne pojawienie się Kepy w moim życiu zmieniło wszystko.
Obudziło uśpione na dnie serca uczucia i pozwoliło przejąć
kontrolę nad wszystkim. Jego miłość na nowo rozbudziła tylko
znam znane iskry i przezwyciężyła wszystko inne. Od sierpnia
zmieniło się tak wiele… Straciłam Diego, swojego męża,
mężczyznę, którego moja córka traktowała jak biologicznego
tatę, a na powrót zyskałam miłość mojego życia… Otrząsnęłam
się ze wspomnień, gdy poproszono nas o wejście na salę.
Przełknęłam ślinę wstając z niewygodnego siedzenia. Spojrzałam
na drugi koniec korytarza, a moje serce zabiło szybciej na widok
Hiszpana. Nie zdążył podejść do mnie i mnie przytulić, ale
posłał w moją stronę uśmiech, dzięki któremu uwierzyłam, że
wszystko będzie dobrze.
Siedząc
naprzeciwko mężczyzny, który za niedługo przestanie być moim
mężem, patrząc w jego przepełnione cierpieniem oczy nie
wiedziałam, jak się zachować. Skrzywdziłam go. Tak bardzo go
skrzywdziłam… Myślał, że spędzi resztę życia ze mną,
Anastasią i kto wie, może w przyszłości z naszym wspólnym
dzieckiem, a stało się zupełnie inaczej. Zdradziłam go. Zaszłam
w ciążę z innym, odrzuciłam go. Miałam nadzieję, że Diego
pewnego dnia pozna kobietę, która pokocha go całym sercem oraz
całą sobą, tak jak ja nie potrafiłam. Zasługiwał na szczęście
i oddanie, którego ja mu nie dałam. Z trudem powstrzymałam cisnące
mi się do oczu łzy i czekałam na decyzję sędziego.
–
Po zapoznaniu się ze sprawą oraz głosem
obydwu stron ogłaszam, że… – zaczął, a ja zacisnęłam dłonie
na krawędzi blatu, by ukryć ich drżenie. – Że wraz z dniem
dzisiejszym małżeństwo zawarte przez pana Diego Lewisa oraz panią
Adrianę Martinez-Lewis przestało istnieć – Obwieścił, a ja
czułam się tak, jakbym za chwilę miała osunąć się w nicość.
Spojrzałam na Diego, ale on szybko odwrócił wzrok. Czułam
cholerny ból w sercu, ale nie mogłam nic na to poradzić. Stało
się… – Pożycie małżeńskie rozpadło się z winy pani Adriany
Martinez-Lewis… – Mówił dalej nie zważając na nic. –
Jednocześnie zostałem poinformowany przez adwokata pana Diego
Lewisa, iż zrzeka się on praw rodzicielskich do małoletniej
Anastasii Martinez-Lewis, którą wychowywał wspólnie z małżonką,
lecz która nie była jego biologicznym dzieckiem. Sprawę rozwodową
uznaję za zakończoną – Powiedział stanowczo. Diego zacisnął
usta, a po moich policzkach poleciały łzy. Nie uzgodnił tego ze
mną, zrobił to, co uważał za słuszne… Nie wiem jak udało mi
się wyjść z sali, wiem, że gdy to zrobiłam wpadłam wprost
w ramiona Kepy. Zaciągnęłam się zapachem jego perfum i zaczęłam
się uspokajać.
–
Jest twoja. Wygrałeś – powiedział
Diego nie próbując ukryć łez. Spojrzał prosto w moje oczy i
ściągnął z palca złotą obrączkę. – Powinnaś zrobić to
samo, by uwolnić się ode mnie raz na zawsze – Oznajmił.
–
Diego… – zaczęłam, ale uciszył
mnie gestem ręki.
–
Nic nie mów. Pomimo tego, że oficjalnie
zrzekłem się praw do małej mam nadzieję, że będę mógł się z
nią widywać od czasu do czasu. Tylko o to cię proszę. Was proszę
– dodał.
Pokiwałam
jedynie głową na znak zgody, bowiem nie mogłam wydusić z siebie
słowa. Diego obrzucił nas przelotnym spojrzeniem.
–
Życzę szczęścia – obwieścił i
odwrócił się, by odejść.
–
Ja tobie też, Diego – szepnęłam, ale
nie byłam pewna, czy mnie usłyszał. Spojrzał na mnie przez ramię
i posłał coś na kształt uśmiechu. To naprawdę był koniec…
Londyn,
29.03.2019 r.
Wczoraj
po powrocie z sądu w mieszkaniu Kepy czekali na nas moi rodzice i
Anastasia. Mała od razu wpadła w moje ramiona mówiąc mi, jak
bardzo mnie kocha. Potężny ciężar spadł wtedy z mojego serca
rozsypując się w drobny pył. Myślałam, że będzie się na mnie
gniewać i obwiniać mnie za rozpad swojego poukładanego świata,
ale zrozumiała całą tę ciężką sytuację i wspierała mnie na
swój sposób. Dni, które spędziłyśmy w mieszkaniu Kepy oczekując
jego powrotu ze zgrupowania minęły nam całkiem dobrze. Anastasia
przystosowała się do nowego otoczenia. Najprościej jak mogłam
wytłumaczyłam jej, dlaczego podjęliśmy z Diego taką, a nie inną
decyzję. Wiedziałam, że było jej ciężko, ale zapewniłam ją,
że gdy tylko będzie chciała to Diego przyjmie ją u siebie z
otwartymi ramionami. Ucieszyła ją ta wiadomość. Coraz bardziej
przekonywała się również do Kepy i śmielej nazywała go
tatą, co napawało go dumą. Postanowiliśmy, że trzeba iść za
ciosem i wyznać jej, że będzie miała rodzeństwo, dlatego
teraz poprosiliśmy ją, aby na chwilę oderwała się od zabawy.
Odłożyła lalki na bok i spojrzała na nas uważnie.
–
Kochanie, zdaję sobie sprawę z tego, że
mijające dni były dla ciebie trudne, ale musimy ci o czymś
powiedzieć – zaczęłam wyciągając do niej ręce. Usiadła na
moich kolanach.
–
Uzgodniliśmy, że już dość przed tobą
ukrywaliśmy, więc o tym nie możesz dowiedzieć się zbyt późno –
dodał Kepa.
–
Mamusia jest w ciąży – powiedziała
wprawiając nas w totalne osłupienie.
–
Co… Skąd o tym wiesz? – wyjąkałam
bojąc się, że Diego przez przypadek mógł się przy niej wygadać.
–
Zauważyłam – odparła wzruszając
ramionkami. – Masz większy brzuszek – Oznajmiła. – A
koleżanka z przedszkola mówiła, że gdy mamusiom rosną brzuszki
to znaczy, że mamusia jest w ciąży – Wyjaśniła.
–
Cóż… To prawda – zaśmiałam się
cicho. – Jestem w ciąży. Będziesz miała rodzeństwo… –
Wyznałam czekając na jej reakcję. Uśmiechnęła się nieśmiało.
–
Braciszka, czy siostrzyczkę? – spytała
patrząc na Kepę, a ten pstryknął ją w nos.
–
Jeszcze nie wiemy – odpowiedział. –
A kogo byś wolała?
–
Chyba siostrzyczkę – mruknęła po
chwili zastanowienia.
–
Czyli… Cieszysz się? – zapytałam
niepewnie.
–
Tak – kiwnęła główką, a my
odetchnęliśmy z głęboką ulgą. – Mogę wrócić do lalek?
–
A może wybierzemy się na spacer? –
zaproponował Kepa. – Jest taka ładna pogoda, szkoda siedzieć w
tych czterech ścianach!
–
Nie masz dziś treningu? – zdziwiłam
się.
–
Maurizio dał mi dziś wolne…
Wytłumaczyłem mu, że chodzi o sprawy rodzinne – powiedział.
–
Może być spacer – zarządziła
Anastasia po krótkiej chwili. – Ale pod warunkiem, że dostanę
lody! – Zachichotała i poszła ubrać buciki. Posłałam Kepie
uśmiech, który odwzajemnił bez zastanowienia. Chwilę później
pełni nadziei na lepsze dni szliśmy w kierunku parku
trzymając Anastasię za ręce. Jak rodzina. Jak prawdziwa rodzina…
***
Witam!
Trochę smutno, a trochę nie ;)
Wesołych Świąt i mokrego Dyngusa! ;*
I dziękuję za życzenia urodzinowe! <3
I dziękuję za życzenia urodzinowe! <3
Pozdrawiam ;*