wtorek, 23 października 2018

Prolog

Hiszpania, Ondarroa, 31.12.2013 r.

 – Szczęśliwego Nowego Roku, skarbie – wymruczałam spijając szampana z ust mojego ukochanego.
Nawzajem, myszko – odparł łącząc nasze usta w pocałunku. Uśmiechnęłam się pod nosem słysząc, jak mnie nazywa. – Na pewno będzie szczęśliwy, bo z tobą – Szepnął wędrując ustami po mojej szyi.
Kepa, nie przy ludziach! – delikatnie trąciłam go w ramię rozglądając się na boki. Znajoma naszego wspólnego przyjaciela przypatrywała nam się z uwagą, jednak gdy napotkała mój wzrok taktownie się odwróciła. Zmierzyłam ją wściekłym spojrzeniem, obdarzając Kepę gorącym pocałunkiem.
Czyżbyś zmieniła zdanie? – zaśmiał się głośno pstrykając mnie w nos.
Podobasz się tamtej dziewczynie – fuknęłam i wskazałam, o którą mi chodzi.
Daj spokój, Andreii? – spytał z powątpiewaniem. – A nawet jeśli… Ja mam ciebie i to jest jedyna pewna rzecz w moim życiu – Powiedział z powagą, a ja spojrzałam na niego ckliwie.
Razem, na zawsze… – wyszeptałam splatając nasze dłonie. W tamtej chwili nie przypuszczałam, że nasze zawsze nigdy nie nadejdzie…

Londyn, 08.08.2018 r.

 Z uśmiechem wpatrywałam się w budzący się do życia Londyn. Miasto, w którym na nowo rozpoczęłam życie. Z czułością pogłaskałam złotą obrączkę znajdującą się na moim palcu. To w stolicy Anglii odnalazłam spokój, znalazłam wymarzoną pracę oraz poznałam wspaniałego człowieka, który stał się moim mężem. Odstawiłam pusty kubek po kawie do zlewu i udałam się do dziecięcego pokoju, aby sprawdzić, czy moja pociecha już się obudziła. Uchyliłam delikatnie drzwi spostrzegając, że śpi zakopana w kołdrę po same uszy. Usiadłam obok niej głaszcząc jej blond włoski. Anastasia była całym moim światem, wokół niej kręciło się całe moje życie. Pojawiła się w momencie, w którym najmniej się tego spodziewałam, jednak od razu skradła moje serce. Nigdy nie zapomnę okresu ciąży, momentu, w którym pierwszy raz ujrzałam ją na badaniu ultrasonograficznym. Nigdy nie zapomnę uczucia, jakie towarzyszyło mi, gdy usłyszałam bicie jej malutkiego serduszka oraz tego, kiedy zaczęła wykonywać ruchy w moim brzuchu. Nigdy nie zapomnę chwili, gdy po raz pierwszy wzięłam ją w ramiona. Obiecałam wtedy sobie i jej, że zrobię wszystko, aby uchronić ją przed całym złem tego świata. Moja malutka…
Mama! – krzyknęła radośnie przecierając zaspane brązowe oczka. – Czy dzisiejszy dzień jest dniem, w którym udamy się do wesołego miasteczka? – Zapytała uśmiechając się zadziornie. Serce zakuło mnie na ten znajomy widok. Szybko odgoniłam od siebie niepotrzebne myśli skupiając uwagę na teraźniejszości.
Tak, w końcu się doczekałaś – zaśmiałam się biorąc ją w ramiona. Pisnęła szczęśliwa zanosząc się dziecięcym śmiechem. – Śniadanie czeka na stole – Oznajmiłam wychodząc z jej królestwa.
Chocolate Lucky Charms? – krzyknęła za mną. Mimowolnie uśmiechnęłam się do swoich myśli, gdy w głowie zaczęło formować się pewne wspomnienie…
Jakżeby inaczej! – odkrzyknęłam wchodząc do kuchni. Zastałam w niej męża. – Cześć, kochanie – Przywitałam się z nim buziakiem w policzek.
Cześć, myszko – odparł odwzajemniając mój gest. Myszko… Dlaczego dzisiejszego poranka wciąż wracam do przeszłości?
Cześć, tato! – Anastasia wparowała do pomieszczenia w podskokach. Wpakowała się Diego na kolana i zaczęła pałaszować swoje ulubione płatki śniadaniowe.
Witaj, księżniczko – pocałował ją w nos, a ona zachichotała. Obserwowałam ich z uśmiechem, jednocześnie zastanawiając się, co by było gdyby… Ocknęłam się z zadumy dopiero wtedy, gdy zobaczyłam przed sobą Diego i Anastasię gotowych do wyjścia.
Wszystko w porządku? – zapytał mój mąż lustrując moją sylwetkę zaniepokojonym wzrokiem.
Tak, tak! – powiedziałam szybko chwytając po drodze torebkę. Chwilę później wyszliśmy z domu, aby spełnić długo wyczekiwane marzenie mojej… Naszej księżniczki.

Londyn, 18.08.2018 r.

 Wraz z córką i mężem, zapalonym kibicem londyńskiej Chelsea siedziałam w loży VIP czekając na rozpoczęcie meczu. The Blues podejmowali dziś na własnym stadionie Arsenal. Moja przygoda z piłką nożną zakończyła się kilka lat temu i nie chciałam do niej powracać, ale nie chciałam robić przykrości Diego. Był szanowanym biznesmenem pozostającym w dobrych stosunkach z właścicielem Chelsea, więc wszystko rozumiało się samo przez się. Rozglądałam się po stadionie i patrzyłam z zaciekawieniem na wszystkich kibiców ubranych w niebieskie barwy. Anastasia niecierpliwie wierciła się na moich kolanach przypadkowo zrzucając misia, którego dostała od Diego przed wejściem na stadion. Schyliłam się, aby go podnieść, a gdy uniosłam głowę ku górze kątem oka spostrzegłam partnerki piłkarzy wraz z pociechami. Zamrugałam kilkakrotnie powiekami widząc znajomą twarz. Przecież to nie mogła być ona…
Zaczyna się, wychodzą! – krzyknął podekscytowany Diego wymachując klubowym szalikiem. Anastasia, siedząca już na swoim miejscu poszła za jego śladem, a ja jęknęłam bezgłośnie. Chwila, w której spojrzałam na murawę sprawiła, że moje serce zaczęło bić w niebezpiecznie szybkim tempie. Odruchowo złapałam córkę za rękę. Przeszłość wróciła do mnie w jednej sekundzie. Kepa… 


***

Witam! 

Pod wpływem impulsu publikuję Wam prolog :) Mam nadzieję, że choć w pewnym stopniu Was zaciekawiłam :) 
Pierwszy rozdział pojawi się po zakończeniu losów Rosaline i Kepy ^^ 


(Kepa wita się z Wami ponownie ^^)

Pozdrawiam ;*